Data: 1 grudnia 2009, autor: JORDAN BABULA
30 Seconds To Mars: This Is War
Escape; Night Of The Hunter; Kings And Queens; This Is War; 100 Suns; Hurricane; Closer To The Edge; Vox Populi; Search & Destroy; Alibi Stranger In A Strange Land; L490
Skład: Jared Leto – wokal, gitara, bas; Shannon Leto – perkusja; Tomo Miličević – gitara, bas, klawiatura
Produkcja: Flood, Steve Lillywhite i 30 Seconds To Mars
Cztery lata przymierzał się zespół 30 Seconds To Mars do wydania
tego albumu. W tym czasie uznał, że jego kontrakt wygasł i chciał odejść
z firmy EMI – która odpowiedziała pozwem na kwotę 30 milionów dolarów.
Cóż, nikt, a w szczególności fonograficzny gigant, nie pozwoli uciec
kurze znoszącej złote jaja. Poprzedni album grupy w samych Stanach
sprzedał się w ponad milionie egzemplarzy, a na całym świecie osiągnął
łączny nakład przekraczający trzy i pół miliona. Strony pogodziły się
poza sądem.
Czy zrodzony w bólach This Is War powtórzy sukces
poprzednika? Biorąc pod uwagę hype otaczający zespół, można się bez obaw
zakładać, że tak. Ale wszystkich fanów trzeba uprzedzić: to już inny 30
Seconds To Mars niż kiedyś. Choć wciąż zdarza się muzykom podkreślać
korzenie emo, teraz zdecydowali się pokłonić latom 80.
Słychać to w zasadzie od pierwszych minut. Wstęp pod postacią Escape,
z „afrykańskimi” bębnami i chórem, przywołuje skojarzenia z Peterem
Gabrielem z okolic czwartego albumu. Podobnie dzieje się w Night Of The Hunter,
tu jednak dodatkowo słychać wyraźną fascynację U2 – zwłaszcza w śpiewie
Jareda Leto, który wypada jak wersja screamo młodego Bono. A gdy
dochodzimy do przestrzennego, singlowego Kings And Queens, trudno nie odnieść wrażenia, że muzykom zamarzyła się własna wersja albumu The Joshua Tree
– tyle że z metalowym przykopem. Momentami nie tylko Jared, ale cały
zespół brzmi jak U2, z „edge’owym” brzmieniem gitary i charakterystyczną
grą sekcji rytmicznej.
Odniesień do irlandzkich przyjaciół na This Is War znajdziemy więcej – w natchnionym sposobie śpiewu i wokalizach Leto, pełnym powietrza, „wielkim” brzmieniu (np. Alibi). A w numerze o znamiennym tytule Closer To The Edge nawet partia fortepianu brzmi jak z New Year’s Day...
Ale bądźmy sprawiedliwi – mówimy tu o różnorakich smaczkach
i widocznych fascynacjach muzyków. Bo 30 Seconds To Mars wciąż pozostają
jednak zespołem autonomicznym – z własnym podejściem do melodii,
z ambicjami wykraczającymi daleko poza kopiowanie znanych kolegów.
Zespołem, który znudził się przebojowością, a swoją siłę odkrył
w eksperymentach brzmieniowych i złożonych, można wręcz powiedzieć:
progresywnych kompozycjach.
Są tu oczywiście mocne refreny zachowujące ducha screamo – na przykład w Night Of The Hunter, This Is War czy Search And Destroy.
Ale te, jak i większość pozostałych utworów to przede wszystkim
rozbudowane struktury, zmiany dynamiki i nastrojów i naprawdę długi czas
trwania (średnia około 6 minut). Zespół eksperymentuje też
z brzmieniami, w czym znaczący udział ma The Summit: ponadtysiącosobowa
grupa fanów, która śpiewa, klaszcze tupie – i słychać ją
w najróżniejszych miejscach, a najmocniej w Vox Populi. To naprawdę dodaje albumowi świeżości. Podobnie jak patenty typu syntezatorowa aranżacja Stranger In The Strange Land czy akustyczne brzmienia w 100 Suns i instrumentalnym L490.
Potężna, ambitna i inna – te przymiotniki najlepiej opisują This Is War. Trudniejsza, można by dodać. Jeden wyjątek – Hurricane. Nagrany z udziałem czarnoskórego wokalisty Kanye Westa numer wypada jak Apologize One Republic pozbawione wszakże przebojowego szlifu. Ale wybaczamy – This Is War to i tak imponujące przedsięwzięcie.
źródło: http://www.terazrock.pl/albumy/czytaj/this-is-war.html
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz