piątek, 20 czerwca 2014

2010 marzec: Alternative Press

CAŁY CZAS WOJNA

Spędzili minione cztery lata borykając z różnymi przeciwnościami losu, które zgotowała im (rzekomo ich popierająca) wytwórnia płytowa. Podczas gdy inne zespoły odczuwały inny rodzaj presji, 30 Seconds To Mars nabierali siły, aby powrócić jako zespół silniejszy niż kiedykolwiek.

Jeszcze przed sądową walką Jaredowi udało się osiągnąć nowy poziom w dziedzinie aktorstwa. Zagrał w takich filmach, jak: "Podziemny krąg", "American Psycho" i "Requiem dla snu". Z kolei wytwórnia Immortals przekształciła się w wytwórnię Virgin Records. Chociaż album otrzymał zróżnicowane opinie - wielu zainteresowanych karierą aktorską Jareda stwierdziło, że jego życie aktora właśnie zamienia się w życie członka zespołu rockowego. To nie było coś takiego, jak historia wielkiego sukcesu, mówi Jared. Jednak dla nas był to pewien sukces. Wydaliśmy płytę. 
W tym czasie, gdzieś w Troy, Michigan, pewien gitarzysta przed 20-stką, o nazwisku Tomo Milicevic rezygnował właśnie ze swych marzeń. Urodzony w Sarajewie, Bośnia i Hercegowina, Milicevic, posiadający rodziców Chorwatów, przeprowadził się do Stanów Zjednoczonych (razem ze starszą siostrą i młodszym bratem). Był wtedy w trzeciej klasie, wszystko po to by uniknąć wojny. Jego ojciec (chorwacki inżynier rolnictwa) przyjął pracę w zakładzie mięsnym, a matka (psychiatra) podjęła się pracy przy zakładaniu uchwytów na drzwi samochodów.
Mam te niejasne wspomnienia z plaży w Chorwacji, gdy byłem dzieckiem, biegającym po plaży bez ubrania razem z moimi kuzynami, mówi siedząc w długim autokarze, dwie godziny przed występem. Jego długie czarne włosy odsunięte są do tyłu, z wyjątkiem kilku kosmyków opadających na oczy. Ale określam siebie jako Amerykanina. Dorastałem tutaj. Największe życiowe wartości wyniosłem właśnie stąd. Chociaż Milicevic ma już 30 lat i obywatelstwo, które zdobył w wieku 14 lat, nadal biegle mówi po chorwacku. Moi rodzice zadbali o to abym nie zapomniał skąd pochodzę. Gdy ludzie pochodzący z Chorwacji przychodzą żeby nas zobaczyć [30STM] w Europie i mówią w ich ojczystym języku, czuję, że : 'To są moi zwariowani ludzie!'
Jego pewność siebie graniczy z zarozumiałością, Milicevic wie, że jest utalentowany i nie zamierza za to przepraszać. Dorastałem jako koncertowy wiolonczelista, to jego własne słowa, z czasów gdy miał 3 lata. Jego dzieciństwo wyglądało tak, że słuchał tylko muzyki klasycznej. Byłem fajtłapą i frajerem, mówi. Ludzie ciągle się ze mnie śmiali, ale nie zwracałem na to uwagi. Myślałem tylko o wiolonczeli. Ale gdy znajomi pokazali mu muzykę metalową - w szczególności grupę Metallica - gdy miał 11, włączyli pewien przełącznik. Jego rodzice wspierali jego decyzje grania na gitarze.
Tomo zaczął grać w zespole blisko Troy, łącząc każdy ubiór. Jeden z jego zespołów, Morphic, grał w Los Angeles pod managerem Arthurem Spivakiem - tym samym mężczyźnie, który był managerem 30 STM. To dlatego zacząłem słuchać muzyki 30 Seconds To Mars, powiedział Milicevic. Było w niej coś fajnego, coś czego nigdy wcześniej nie słyszałem. W mojej głowie zaczęły krążyć myśli: 'Człowieku, jeśli tylko mógłbyś być gitarzystą tej kapeli'. Po około roku, rozczarowany perspektywą Morphic, Milicevic opuścił grupę i popadł w dość dużą depresję.
W tym czasie czułem, że zamknąłem sobie właśnie okno. Zdecydowałem się założyć konto na eBay'u i sprzedać cały mój sprzęt - łącznie z gitarą, którą dzieliłem z moim ojcem. To był jedyny sposób, aby zapomnieć o marzeniach. Pomimo wystawionych na sprzedaż instrumentów, jego dziewczyna [która ciągle z nim jest] powiedziała mu, aby się z tym wszystkim przespał. Następnego dnia dostałem telefon od Spivaka, który powiedział, że Solon [Bixler] opuścił 30 Seconds To Mars i powinienem przyjechać do L.A. na przesłuchanie. Ależ to było dziwaczne, jak sprawy się potoczyły. 
Milicevic kupił bilet w jedną stronę do L.A., zastąpił Bixlera [który powiedział, że 'potrzebuje tylko przerwy' i chce skoncentrować się na własnym zespole] i miał wziąć udział przy wydawaniu płyty "A Beautiful Lie". Wiedzieliśmy, że jest to okazja do stworzenia nowego początku i powiedzenia czegoś nowego, powiedział Jared, rozsiadając się w długim autobusie, którym przemierzają każdą trasę koncertową, tuż po tym, jak uniósł głowę od swojego Blackberry - pozycja, w której jest często spotykany. Zawsze chcieliśmy zarezerwować sobie prawo do robienia tego, czego do cholery chcemy. Dla nas, to było ważne, by podjąć się innego rodzaju trasy z drugim albumem. Gdy go tworzyliśmy, już staliśmy się wygranymi, ale nie przypominam sobie jakiś wielkich skoków i upadków, nie przypominam sobie by ktoś ciągle mówił: 'O Boże! Zrobiliście tutaj coś naprawdę niesamowitego'.


Płyta "A Beautiful Lie" została wydana w sierpniu 2005 roku, ale zespół był ostrożny, co do jego przyszłości. Oczywiście, płytę wydała znana wytwórnia Virgin. Wielu ludzi uważa, że sukces 30 Seconds To Mars tkwi w tym, że Jared jest aktorem. Taki punkt widzenia nie rokuje dla nas dobrze. 
Tak było, jednakże przed tym, jak zespół był suportem dla takich grup, jak Audioslave na Madison Square Garden w 2005 roku. Ich występ był spektakularny, niesamowity. Po występie zjadłem z Jaredem obiad, powiedział mi, że właśnie odrzucił rolę w filmie Clinta Eastwooda, ponieważ dla niego zespół był ważniejszy. Nigdy czegoś takiego nie słyszałem. Oczywiście, było to przeciwieństwem jakiejkolwiek próżności. I w zasadzie byłem wtedy w Virgin, stanął przy stole i powiedział: 'To nowy początek życia dla zespołu'. 
Dopiero ich wideoklip do piosenki "The Kill" - wyreżyserowanym przez samego Jareda - wydanym dla MTV wiosną 2006 roku, stało się tak oszałamiające, że zaczęto grać tą piosenkę we wszystkich rockowych stacjach radiowych, a 30 Seconds To Mars powoli stawało się grupą znaną szerszej publice, zaczęto też odchodzić od stwierdzenia: 'to grupa aktora Jareda Leto', w kierunki odpowiedniej jednostki. Ale nie oznaczało to, że problem zniknął: Zespół w 2007 roku podpisał współfinansowanie trasy razem z Taste Of Chaos, co powinno się stać znakiem wiarygodności grupy. Jednak plotki i zgłoszone spory z innymi zespołami na trasie nękały 30STM, czego kulminacją był marcowy występ w El Paso, Teksas. Według świadków Leto skoczył na koncercie w publiczność, został opanowany przez fanów, którzy złamali mu nos, doznał urazu kolana oraz innych kontuzji. Według innych świadków, został uderzony w twarz. Najbardziej obciążająca interpretacja tłumaczy, że próbował zanurkować w tłumie gdy nagle tłum się rozsunął, a on upadł na twarz. Dodatkowe plotki dotykają również basistę zespołu, Wachtera, który podobno zakończył pracę z zespołem tej samej nocy.
Leto dementuje nowiny z El Paso. To się nigdy nie wydarzyło, mówi. Czy Internet nie jest niesamowity? To historia z tabloidu wyssana z palca. Noc w której Matt [Wachter] powiedział nam, że chce opuścić grupę miała miejsce miesiąc wcześniej. Ma dziecko, wziął ślub i chce teraz być w domu. Stoimy po jego stronie. To najlepsza rzecz jaka może się w życiu przydarzyć. 
Mamy historię incydentu w El Paso, w której skoczyłem w tłum i nikt mnie nie złapał. Jeśli widziałeś ile ludzi było na koncercie w El Paso, mógłbyś być jednym z ponad 3 tysięcy transwestytów z Tijuany o imieniu Jorge i na pewno zostałbyś złapany.
W tej trasie, wokalista grupy Saosin, Cove Reber - który dołączał do 30 STM na scenie wiele razy, by zaśpiewać "Battle Of One" - miał swoje uprzedzenia. Założyliśmy, że Leto jest tym aktorem, który zamienia się w muzyka, próbującym zarobić na własnym nazwisku, powiedział Reber w innym wywiadzie. Po rezygnacji Rebera w prasie pojawił się news, że połowę trasy członkowie 30 STM jednak spędzili z zespołem Saosin. Jared zawołał nas do siebie i zapytał, o co chodzi, powiedziałem że nic do niego nie mam, powiedział Reber. Nie wiedziałem, że przekroczyłem jakąś linie, i reszta trasy będzie wyglądać tak, jakby wziął mnie pod swoje skrzydła. Tak, oni nie biegają po imprezach i to sprawia, że wyróżniają się wśród innych zespołów. Jednak zdaliśmy sobie sprawę, że dla tych facetów [Taste Of Chaos] to coś więcej niż dla nas, niż dla innych zespołów w trasie. Coś było innego, co mimowolnie prowadziło do konfliktu.  

Może to jest właśnie tematem przewodnim płyty "This Is War". Pod koniec pracy nad albumem "A Beautiful Lie" pojawiły się plotki, że grupa przyjęła postawę obronną, że zespół jest trudny w jakiejkolwiek współpracy, i co gorsza jego lider jest zepsutym, hollywoodzkim dyktatorem. Jednak Leto tłumaczy, że powód takiego negatywnego nastawienia jest prosty. Jeśli rozmawiasz z kimś - od Bono do Billa Clintona - wiązane jest to z twoim sukcesem, a jak go już osiągniesz od razu jesteś krytykowany. Przez długi czas ciężko pracowaliśmy, przez wiele lat i byliśmy też pokonywani z wielu oczywistych powodów. Jednak jeżeli ciągle dostaje się baty, myślisz że wszyscy będą do ciebie źle nastawieni. Jeśli jesteś po przeciwnej stronie, może to okazać się dla ciebie niezbyt zdrowym miejscem. 
Chociaż wydaje się, że Leto zostawił przeszłość już za sobą, pojawia się kolejny problem, który musi odsunąć Leto od jego filozofii, celowej aury. Ostatniego lata, lider Death Cab For Cutie, Ben Gibbard w jednym numerze "The Big Takeover" powiedział: [Leto] jest profesjonalnym aktorem w muzyce; dlatego nie ma wyjścia, by poczuć w jego pozycji muzyka jakąkolwiek szczerość. On żyje z grania postaci - dlaczego nie może zrobić kroku do przodu? Wtedy też będzie grał, ale tak jak my będziemy myśleć, że gwiazda rocka powinna grać.
Leto słyszał to zdanie - i wiele innych podobnych - już wcześniej. Gdy się spotyka z takimi opiniami przyjmuje bierną postawę. Nie jestem pewien dlaczego ktokolwiek chce marnować swój cenny czas na siedzeniu i myśleniu o mnie, mówi. Gdy ludzie wychodzą z takimi oskarżeniami, nie oskarżają mnie, oskarżają wszystkich, którzy znają 30 Seconds To Mars, każdego kto na własnej skórze doświadczył naszej twórczości. Myślę, że bylibyśmy w stanie pogodzić się z trochę z taką zniewagą, jak również ze wsparciem. 
Jednak po zmianie tematu, powraca do niego nieco bardziej pobudzony. Nie mieliśmy łatwo. To nie jest tak, że ktoś dał nam klucz do królestwa. Weszliśmy na rynek, jak ktokolwiek inny i pracowaliśmy na to, co teraz mamy; od miasta do miasta, od osoby do osoby, od piosenki do piosenki. Nie będę nikogo przepraszał za to, że brałem udział w filmach [Serio?] Żartujesz sobie? Za fakt, że udało mi się zrobić w moim życiu jakieś cholerne filmy? Skąd ja pochodzę? Z brudnej pieprzonej biedoty? Oznakowanej żywności? Użyjesz to przeciwko mnie? Wiesz co? Pieprz się. Miałem szczęście. O mój Boże, mogę zrobić to ponownie w ciągu dwóch sekund.  
Milicevic nie przytakuje na żadne aluzje związane z tym, że Leto jest rozpieszczoną gwiazdą filmową, próbującym używania swoich aktorskich sposobów na stanie się gwiazdą rocka. W Jaredzie nie ma nic fałszywego, mówi. Widziałem go w studio i nie można tak grać. W gruncie rzeczy, gdy wszyscy jesteśmy na scenie, każdy gra swoją część. Znajduje również śmieszny wątek w stwierdzeniu, że każdy myśli, że muzycy grający w zespole są bogaci. To nie jest tak, że Jared Leto jest wokalistą i wszyscy latamy pierwszą klasą, jemy sushi i zatrzymujemy się w pięciogwiazdkowych hotelach, mówi Milicevic. Nie śpimy w hotelach tylko w naszym autobusie - wtrąca Jared. Mam znajomych, którzy mówią: 'Koleś, jesteś teraz w cholernym 30 Seconds To Mars. Masz teraz pieniądze'. Ale sprawy się tak nie mają. Ja i Shannon jesteśmy tacy sami, i tak Jared ma się okay, ale nie jest tak, że mieszkamy w jakiejś rezydencji. Gramy koncerty i powracamy do naszych kwater, do mieszkania, które dzielę razem z moją dziewczyną i bratem i jemy makaron. 
Jednak zespół nie osiągnął celu w sferze finansowej, gdy wytwórnia płytowa Virgin pozwała ich w sierpniu 2008 roku za rzekome naruszenie warunków kontraktu - najbardziej widoczna bitwa, nazywana przez sam zespół mianem "wojny". Chociaż wiele szczegółów jest ciągle niejasnych i owianych prawną biurokracją, historia wygląda tak: 30 Seconds To Mars mieli jeszcze umowę z wytwórnią i chcieli skorzystać z prawa do jej rozwiązania. Uznali to za właściwe posunięcie względem traktowania ich przez Virgin. Zdaniem wytwórni w takim wypadku zespół był im winny jeszcze trzy albumy, dlatego wytwórnia pozwała zespół na dramatyczną sumę 30. milionów dolarów. W konsekwencji: grupa 30 Seconds To Mars rozwiązała umowę z wytwórnią płytową, a każdy z członków grupy twierdzi, że relacje z wytwórnią Virgin są dobre. Ciągle Leto nie traktuje tego doświadczenia przeliczając je na pieniądze. To pomogło płycie ["This Is War"] być jeszcze silniejszą, powiedział. Ta płyta opowiada o przetrwaniu.
Wojownicze podejście brzmi na całej płycie "This Is War", album bowiem zrodził się z konfliktu. Jest raczej mało prawdopodobnym aby wiele słuchaczy stanęło twarzą w twarz z taką ogromną sumą sądowego pozwu. Shannon powiedział, że okrzyki bitewne słyszane na płycie są bliskie każdemu z nas. To może dotyczyć wojny z samym sobą, z sąsiadem, strukturą, społeczeństwem, zawsze jest jakaś wojna, powiedział. Jeśli jesteś traktowany niesprawiedliwie idziesz na wojnę.
To interesujące do czego jesteś zdolny, gdy ktoś postawi cię pod ścianą, dodał Jared. Tak powstają fenomenalne książki i obrazy malowane w czasach przymusu i walki. Również my tak nagrywaliśmy. Ciągle mówiłem: 'Dzisiaj jest przeklęte, jutro będzie błogosławione'.
Dla członków 30 Seconds To Mars "This Is War" jest czymś więcej niż tylko nowym albumem. To nowy początek, nowy start, powiedział Jared. Zespół uderza na trasę, będzie to pierwsza "prawdziwa" trasa po Europie, później festiwale w Stanach, koncerty w Japonii, Australii i Ameryce Południowej. Jared mówi, że napięty grafik stojący przed 30 STM nie odbije się na karierze filmowej, ponieważ po ostatniej głównej roli do "Mr Nobody", Leto zrobi sobie przerwę od grania w filmach. Nie mógłbym pracować jako aktor w taki sam sposób. Role na jakie się decyduję muszą stanowić dla mnie jakieś wyzwanie, zabierają mi też bardzo dużo czasu, są też dość specyficzne, ale ja jestem cierpliwy.
Chociaż może być łatwo rozważenie sukcesu Leto i 30 STM, Jared powiedział, że z każdego doświadczenia, każdej walki wyciągnęli coś cennego - docenianie niepowodzeń. Przegraliśmy na krótko. Przegraliśmy. Ja przegrywałem więcej razy niż ktokolwiek może wiedzieć. To najwyższy poziom edukacji, to zabawne, że zadawaliśmy sobie tyle trudu aby tego wszystkiego uniknąć. Niepowodzenia pokazały nam co ma ten zespół, w jakim miejscu teraz się znajdujemy - i jest to niesamowite miejsce. 

Teraz zaledwie kilka sekund dzieli zespół od końcowego występu w tej burzliwej dekadzie. Jared Leto otoczony jest za kulisami przez przyjaciół z tras w przeszłości - włącznie z lokalnym DJ'em i obsługą - i fanami rozkoszującymi się jego bliskością, jak również jego brata oraz Milicevica. W tle rozciąga się szum po drugiej strony kurtyny.
Rozumiem i dostrzegam stereotypy oraz to, dlaczego niektórzy z nich zaleźli się w tym miejscu. Na zewnątrz mamy wiele do poznania. Posiadamy też ogromy szacunek dla ludzkich umysłów. Nie mam nic przeciwko pracy. To nasz sposób na życie, na zarabianie. Jesteśmy tutaj. I nigdzie indziej się nie wybieramy.



Alternative Press
tłumaczenie: mary

czwartek, 19 czerwca 2014

22. czerwca na stadionie w Rybniku!

22. czerwca już tym tygodniu! Tak, Kochani, Thirty Seconds To Mars w niedzielę zagrają w Polsce!

Co o wydarzeniu pisze Eventim?
Znana amerykańska grupa 30 Seconds to Mars wystąpi w Rybniku! Koncert odbędzie się 22 czerwca 2014 roku na Stadionie Miejskim. Organizatorami wydarzenia będą agencja Prestige MJM i Urząd Miejski w Rybniku. 
30 Seconds to Mars to obecnie jeden z najbardziej popularnych zespołów rockowych na świecie. W ostatnich latach grupa zdobywała praktycznie wszystkie możliwe prestiżowe nagrody w swojej branży. W głosowaniu przeprowadzonym przez magazyn “Rock on Request” została uznana za Najlepszego Nowoczesnego Rockowego i Alternatywnego Artystę. Wokalista Jared Leto zwyciężył w kategorii najlepszy frontman. Poza tym, zespół był wyróżniany w kategoriach: Najlepszy Rockowy Teledysk, Najlepsza Rockowa Piosenka czy Najlepsza Rockowa Formacja. 30 Seconds to Mars mają w swoim dorobku nagrody: MTV Australia Video Music Awards, Kerrang! Awards czy MTV Europe Music Awards. 
- Można powiedzieć, że zespół w bardzo krótkim czasie osiągnął w branży rocokowej niemal wszystko, co było do osiągnięcia – mówi Janusz Stefański z agencji koncertowej Prestige MJM, która wspólnie z Urzędem Miasta w Rybniku będzie organizatorem koncertu 30 Seconds to Mars. 
- To kolejna wielka gwiazda rocka, która przyjeżdża do naszego miasta. Wcześniej udało nam się zaprosić Bryana Adamsa. Później był wielki koncert Guns N` Roses, a w ubiegłym roku niepowtarzalny występ Roda Stewarta. To już kolejny raz, kiedy do naszego miasta przyjeżdża artysta o bardzo dużej renomie – cieszy się Adam Fudali, prezydent Rybnika. 
Zespół 30 Seconds to Mars w ostatnim czasie chętnie pojawia się w Polsce i jego koncerty cieszą się bardzo dużym zainteresowaniem. W tym roku grupa była gościem Impact Festival. Dwa lata temu zespół zagrał dwa koncerty w łódzkiej Atlas Arenie. W trakcie przyszłorocznego koncertu w naszym kraju amerykańska formacja będzie promować swój najnowszy album "Love Lust Faith + Dreams". Ten album od momentu premiery był jednym z najpopularnyszych w Polsce. Płyta niemal natychmiast pokryła się złotem. Przez wiele tygodni znajdowała się też w czołówce najlepiej sprzedających się produkcji w naszym kraju. 

Bilety na koncert są jeszcze dostępne. Można je zakupić pod tym linkiem: KLIK

źródło: Eventim

Szukaj na tym blogu