wtorek, 27 grudnia 2011

2008/12/26 Wesołych Świąt!

Więc jesteśmy ponownie, pod koniec pasjonującego i niezapomnianego roku, gotowi by zacząć nową przygodę.

Rok 2008 przyniósł nam tyle nieoczekiwanych i cudownych spraw, za które pozostaje nam jedynie być wdzięcznym. Przemierzyliśmy cały świat, dając niesamowite koncerty, coraz więcej i więcej. Zaczęliśmy pracę nad nowym albumem, który nie mógł bardziej przyprawić nas o dreszczyk emocji. Jesteśmy już bardzo dumni z piosenek, jakie powstały i z doświadczenia, jakie nabraliśmy. Nigdy nie czuliśmy się bardziej spełnieni i nie mieliśmy tyle zabawy z czasu spędzonego w studiu, nie możemy się doczekać aby podzielić się z Wami tym wszystkim... już niedługo :) <<<< very SOON 

Mamy nadzieję, że spędzacie najbardziej niesamowite święta i równie wspaniale przywitacie rok 2009!

Hip hip hooray!!!

Oto parę ulubionych rzeczy z roku 2008. Jeśli nie mieliście z nimi do czynienia w tym roku, pewnie w 2009 już będziecie!

Ulubione książki:  
"Finn" nowela Jon Clinch, 
"Atlas zbuntowany"  Ayn Rand 
"Złoty świerk"  John Vaillant 
"Droga" Cormac McCarthy 
"Co jest co"  Dave Eggers

Ulubione albumy:
"Með Suð í Eyrum Við Spilum Endalaust" Sigur Ros
"In Rainbows" Radiohead 

Ulubione show na żywo:
Sigur Ros - The Greek in San Francisco 
The Cure - The Troubadour in Los Angeles 
Portishead - The Coachella Festival

Ulubione filmy:
"Zapaśnik" Darren Aronofsky
"Dom piasku" Andrucha Waddington
"Ziemianie" (dokumentalny)

Ulubieniec Projektant: Lina Osterman (Pudel)

Ulubieniec Artysta: Banksy

Ulubione jedzenie: Acai & wegetariańskie ciasteczka

Ulubiony moment: Obama wygrywający wybory prezydenckie, które zobaczyliśmy na żywo, na lotnisku w Los Angeles, przed wejściem do samolotu, który miał nas zawieź do Liverpoolu, na rozdanie nagród EMA.

Ulubione doświadczenie / doświadczenia: Każdy występ na żywo 30 Seconds To Mars i każda gala rozdania nagród.

Ulubiona ludzka inicjatywa: Remontowanie domów dla Habitat for Humanity, z garstką naszych braci i sióstr z Echelonu, którzy byli obdarzeni tak ogromnymi sercami, że mogliśmy zbudować kolejne domy.

Ulubione niezwykłe doświadczenie / doświadczenia: Odwiedzenie melanezyjskich jaskiń Batu i patrzenie na małpy wypijające puszkę coli. 

Ulubiony nowy przyjaciel: Flood

Ulubiony zakup: Nasze nowe urządzenie rejestrujące, dzięki któremu nagramy nasz nowy zapis płytowy.

Ulubione akcje charytatywne: Habitat for Humanity, NRDC, Sierra Club i WWF.

I na koniec nasza ulubiona świąteczna kartka nadesłana przez 2 dziewczyny: Angelę i Sabinę.

Życzymy wszystkim naszym przyjaciołom, rodzinie, szczęśliwego, zdrowego i bezpiecznego świątecznego czasu. 

Zobaczymy się w przyszłym roku!

PROVEHITO IN ALTUM!
- MARS







***ŹRÓDŁO: OFICJALNA STRONA 30 SECONDS TO MARS
***tłumaczenie: mary

2008: Jared Leto wysyła ciastka

By James Montgomery

Na początku tego tygodnia MTV News opublikowało "w studiu", kawałek z 30 Seconds To Mars, w którym zagrali oni parę nowych piosenek, oprowadzili po obiekcie i opowiedzieli dość szczegółowo o procesie na 30 milionów dolarów, który zarzut postawiła im była wytwórnia Virgin/EMI. Zrobili to pierwszy raz i trzeba przyznać, że atrakcyjny frontman zespołu Jared Leto, był zadowolony z osiągniętych rezultatów.
Skąd to wiemy? Cóż, ponieważ przysłał nam to w odręcznie napisanym liściku, do którego dołączony był tuzin okrągłych ciastek z cukierni NYC's Sugar Sweet Sunshine (było wśród nich nawet kilka muffinek red-velvet, co świadczy tylko o dobrym smaku wokalisty). Zamieściłem na blogu zdjęcie liściku - zrobione przeze mnie i metalowego skrybę MTV News, Chrisa Harrisa - nie po to, abyście zachwycali się charakterem pisma Leto (który jest całkiem świetny) i zachwycali się faktem, że wyraził swoją "wdzięczność" w tak poprawny sposób, ale również po to, by wzbudzić waszą zazdrość.
To był naprawdę przyjemny podarunek ze strony Jareda i jesteśmy mu oraz pozostałym członkom 30 Seconds To Mars niezwykle wdzięczni. Nie tylko dlatego, że każdy w MTV Newsroom poczuł się jak Angela Chase, w jednym z odcinków 'Moje tak zwane życie', gdy Jordan Catalano dał jej liścik o treści "Przepraszam" (jedyny, który został napisany przez Jordana, a nie Briana Krakowa). Ale przede wszystkim okrągłe ciasteczka najbardziej pasowały do popołudniowej kawy. Były prawdziwym "zasilaczem" energii. I zanim zostały zabrane przez wygłodniałych kolegów z pracy, udało mi się zrobić zdjęcie okrągłych ciasteczek, które możecie zobaczyć poniżej:



Liścik Jareda:



Dziękujemy ogromnie za niesamowity raport i danie możliwości przedstawienia naszego punktu widzenia tej historii. Jesteśmy bardzo wdzięczni Wam obu. 
- Jared Leto i 30 Seconds to Mars. 


Jared, dzięki raz jeszcze!


***źródło: http://newsroom.mtv.com
***tłumaczenie: mary

2008: MTV EMA, OBAMA, KANYE i ARKTYKA

Wow! Co za szalony tydzień! Nowy prezydent - elekt, Mr Obama, pożary w Los Angeles, absurdalny pozew na 30 milionów dolarów od EMI, sprawa Kanye i nie jedna, lecz dwie nagrody MTV!

Kanye, wciąż Cię kocham.

I dziękuje, chociaż przeprosiny nie były konieczne. Fani, którzy głosowali na pewno to docenią.

Również mnie samemu zdarza się myśleć, jaka to zajebista sprawa, że 30 Seconds To Mars pokonało Metallicę w nagrodach MTV. Nigdy nie pomyślelibyśmy, że coś takiego może się zdarzyć nawet za milion lat. Ale na tę nagrodę głosowali fani, a my kim jesteśmy, żeby się z nimi spierać?

Druga nagroda, jaką zdobyliśmy tej nocy była za klip podejmujący tematykę środowiska, dzięki któremu przemierzyliśmy pół świata, zatrzymując się 200 mil od północnego koła podbiegunowego, gdzie robiliśmy zdjęcia na lodowcach i górach lodowych. Tego nie zrobił nikt wcześniej i polecam nie próbować ponownie (chyba, że lubicie odmrożenia, lodowe szczeliny bez dna, czy kąpiele w śmiertelnie lodowatej morskiej wodzie...). Dla nas wyprawa do Arktyki była wystarczającą nagrodą. Otrzymanie za to drugiej nagrody jest całkowicie SZALONE!

Niestety przypuszczam, że to jest rok GLOBALNEGO OCIEPLENIA

Mówiliśmy wcześniej, że wątpimy, że kiedykolwiek zdobędziemy jakąś nagrodę, gdyby nie nasi zdumiewający fani na całym świecie, którzy uczestniczą w każdym wydarzeniu i na nas głosują. Miło, że byliśmy w błędzie i dostaliśmy nagrodę za 'A Beautiful Lie', gdzie fani nie brali udziału (http://abeautifullie.org/video_abl.aspx).

To wideo zmieniło nasze życie, a także stało się pretekstem do założenia strony internetowej: www.abeautifullie.org. Jeśli jeszcze tam nie byliście, to odwiedźcie ją kiedyś.

W sumie, nagrody są świetną zabawą, ale tak naprawdę mówią one więcej o fanach niż o zespole. To okazja do świętowania i do podziękowań, wszystkim tym, którzy tak namiętnie nas wspierają, a także dla wszystkich, którzy ciężko pracowali w naszym imieniu.

Bardzo podoba mi się to, że Kanye mówi to co myśli, otwarcie wyraża swoje zdanie. To pokrzepiające zobaczyć dzisiaj wolność i męstwo, gdzie można zostać potępionym równie szybko, jak wypowiadało się dane słowa. I myślę, że bardzo dużo o nim mówi fakt, że przeprosił, zrobił to z takim humorem i czarem.

Jesteś prawdziwym gentlemanem Mr West. Zadzwonię później...
- J AND THE MARS BOYS



P.S. W nocy po rozdaniu nagród wyszliśmy świętować i skończyło się na tym, że spędziłem trochę czasu z Kanye, którego zawsze uważałem za interesującą i mądrą osobę. Powiedział mi, jak bardzo podoba mu się klip do 'A Beautiful Lie' i ten z "karate" ('From Yesterday'). Pomyślałem, że będziecie mu za to tak wdzięczni jak ja. :)

Kochamy Was!

P.P.S. Wszystkie nasze myśli kierujemy do osób, które straciły swoje domy w pożarach. Jesteśmy otoczeni przez dym, ale całe szczęście bezpieczni i zdrowi.








***źródło: OFICJALNA STRONA 30 SECONDS TO MARS
***tłumaczenie: mary

2008: 'A Beautiful Lie' 2.0

BARTHOLEMEW CUBBINS, ANGAKOK PANIPAQ i twórczy przyjaciele z 30 Seconds To Mars nazwali DEEP FRIED PRODUCTIONS nowiutką alternatywną wersję 'A Beautiful Lie' i chcą się nią podzielić. 
Początkowo był pomysł na oryginalny wideoklip, w trakcie którego przewijać się będą elementy graficznego tekstu. Wszystko po to, aby podkreślić kwestię środowiska i znaczące związane z nim fakty. Ostatecznie czuliśmy, że i tak oryginał jest najlepszy, z bardziej subtelniejszym i minimalnym podejściem do gór lodowych i lodowców, które można w klipie podziwiać. Pomyśleliśmy, że druga wersja jest bardziej prowokacyjna i z pewnością dziełem wartym zobaczenia. Tak więc oto jest: alternatywna wersja 'A Beautiful Lie'. Mamy nadzieję, że da ona Wam nieco do myślenia, zmieni choć odrobinę Wasze podejście i drogi wyboru. 
Tak jak zmieniła nas.




albo 
youtube.com






***ŹRÓDŁO: OFICIALNA STRONA 30 SECONDS TO MARS
***TŁUMACZENIE: mary

2008: Kanye West przeprasza

Kanye West przeprasza Jareda Leto i 30 Seconds To Mars


Podczas wywiadu dla Associated Press, Kanye West uderzył w Justina Timberlake'a, mówiąc że stracił on swoją szansę na to by stać się muzycznym MVP, gdyż zrobił sobie wakacje, wtedy gdy Kanye nagrywał album. Raper zasugerował również, że Jared Leto i jego zespół 30 Seconds To Mars nie powinien wygrać MTV Video Awards. Później przeprosił na swoim oficjalnym blogu: "Chciałbym przeprosić Jareda Leto za atak z mojej strony. Przeczytałem swoją wypowiedź na PerezHilton.com i zabrzmiało to jak ostra krytyka. Co jest totalnym bezsensem, bo mam jego świetne wideo na swoim blogu. Leto również nagrał cover mojej piosenki. Nie powinienem się tak zachować, gadałem bzdury".






***źródło: rapdirt.com
***tłumaczenie: mary

2008: Twist: "W szkole trzymałem ze świrami"

Chciał być malarzem, ale porzucił swój plan, by zająć się aktorstwem. Gdy już odniósł sukces w tym fachu, poświęcił się muzyce i… udało mu się sprzedać milion płyt. Jak już coś robi, wkłada w to całe serce. Pewnie dlatego jest we wszystkim świetny!
Od najmłodszych lat Jared i jego starszy brat Shannon (teraz grają razem w zespole 30 Seconds To Mars) często zmieniali szkoły. Podróżowali wraz z mamą, która jako fotograficzka dostawała zlecenia w różnych miejscach świata. Mieszkali m.in. na Alasce, w Wirginii, na Haiti, a nawet w Brazylii. „Od dziecka żyliśmy na walizkach i obracaliśmy się wśród fotografików, malarzy, muzyków. To zrobiło z nas artystów” – twierdzi Leto.


SZKOLNY AUTSAJDER
Ciągłe zmiany adresu sprawiły, że Jared nigdzie nie zapuścił korzeni. Nie należał do popularnych kolesi, którzy są zapraszani na wszystkie imprezki. Był wielkim wielbicielem zespołu Rush. Nosił koszulki rockowych bandów i przez wiele lat miał obciachową fryzurę ‘na czeskiego piłkarza’, obowiązkową wśród fanów jego ulubionych zespołów. Jak mówi: „Szkoła średnia to mroczne miejsce. Zawsze trzymałem się trochę z boku, a moimi przyjaciółmi nie byli kolesie z drużyny futbolowej, ale klasowe dziwadła. Żyłem w swoim świecie. Na szczęście miałem wspaniałą mamę i brata, z którymi świetnie się dogadywałem”. Jareda od dziecka ciągnęło w niebezpieczne miejsca, do nieudaczników nieudaczników ludzi żyjących na granicy prawa. „Jako dwunastolatek pracowałem w barze barbecue >>Trzy świnki<<. Zmywałem tam naczynia za 2,5 dolara za godzinę i było to najfajniejsze miejsce pod słońcem. Kręciły się w nim różne podejrzane typki: prostytutki, narkomani i lumpy. Tam czułem się najlepiej” – wyznaje po latach artysta. Na szczęście, udało mu się uniknąć złego wpływu swoich pogruchotanych przez życie przyjaciół. Leto bez żadnego problemu zdał na maturę w liceum Massachusetts i dostał się na prestiżową uczelnię University of the Arts w Filadelfii, gdzie studiował m.in. malarstwo.

ZMIANA PLANÓW

Choć w szkole szło mu nieźle, szybko znudziły go zajęcia ze sztuk pięknych. Złożył więc wniosek o przeniesienie do nowojorskiej School of Visual Arts. Tam w ramach zajęć napisał scenariusz i wyreżyserował swój pierwszy film „Crying Joy”, w którym zagrał też główną rolę. W 1992 roku przeprowadził się do Los Angeles Angeles postanowił skupić się na aktorstwie. Początki były trudne. ‘Miałem w kieszeni 500 dolców i mieszkałem w przytułki dla bezdomnych’ – wspomina. Jednak determinacja, wygląd buntownika, niesamowite spojrzenie i talent zapewniły mu w końcu rolę w popularnym serialu „Moje tak zwane życie”. Dzięki tej kreacji zyskał sławę i… możliwość wyboru scenariuszy, które bardziej mu odpowiadały. Przełomem w jego karierze stała się rola w filmie „Prefontaine”, gdzie wcielił się w postać tego znanego atlety. Leto zrobił dokładny research, rozmawiał ze znajomymi i rodziną sportowca, oglądał archiwalne zdjęcia. Udało mu się nawet mówić w łudząco podobny sposób. Przemiana była taka niesamowita, że gdy siostra Prefontaine’a zobaczyła Jareda po charakteryzacji, zaczęła płakać, bo myślała, że ujrzała ducha zmarłego brata. Aktor wkrótce stał się znany z tego, że bardzo poświęca się roli. Gdy przygotowywał się do występu w „Requiem dla snu”, głodził się, aż schudł 14 kilogramów kilogramów przez dwa miesiące unikał seksu ze swoją ówczesną narzeczoną, Cameron Diaz. Jak sam mówi: ‘Ta rola miała w sobie coś sadomasochistycznego. Był to mój najtrudniejszy występ’.

NA MARSA I JESZCZE DALEJ
Jared, choć raczej nie grał w kasowych filmach, szybko stał się megagwiazdą i… wcale mu się to nie podobało. Gdy spotykał się z Lindsay Lohan, unikał jak ognia pokazywania się z nią publicznie. Twierdziła, że zerwali właśnie dlatego, że śledzili ich setki paparazzich, a Jared ceni sobie prywatność. Było to dla niego ważniejsze niż związek z seksowną gwiazdą. Aktor sam przyznaje, że nie jest szczególnie towarzyski. ‘Mam kilku przyjaciół, wspaniałą rodzinę, psa i mi to wystarcza’ – zapewnia. Zmęczyło go też granie w filmach. W pewnym momencie ważniejszy niż kolejne role stał się dla niego zespół 30 Seconds To Mars. Tak mocno zaangażował się w karierę muzyczną, że odrzucił rolę u Clinta Eastwooda ze względu na plany koncertowe. Jared kocha band jak własne dziecko. Do tego stopnia, że gdy Elijah Wood powiedział, że nie podoba mu się muza, którą grają, Leto wdał się z nim w bójkę. Ciekawe, czy mroczny rockman ze słabością do eyelinera to ostatnie wcielenie Jareda? Na pewno jeszcze nas zaskoczy…





2008: List Jareda Leto

Do Naszych Przyjaciół i Fanów

Wbrew wszelkim plotkom, 30 Seconds To Mars NIE kończy swojej działalności. Jesteśmy niewiarygodnie szczęśliwi, zdrowi, jesteśmy razem w Los Angeles i nagrywamy nowy album. Pomijając ten śmieszny proces sądowy (uprzejmość Virgin/EMI), mamy teraz jeden z najbardziej inspirujących, wspaniałych i ekscytujących momentów w naszej karierze. (Więcej o tym później...)

Poza tym zakłóceniem spokoju, jesteśmy niewiarygodnie wdzięczni wszystkim na całym świecie, którzy nas wspierają. Nigdy nie zastanawialiśmy się nad tym, aby to teraz zakończyć. Tych parę ostatnich wyjątkowych lat, było nie do wyobrażenia. I jesteśmy wdzięczni za każdą ich małą nawet część, mały kawałek.

Dziękujemy za to wszystkim!

Więc, tak jak może słyszeliście, zostaliśmy postawieni przed sądem przez naszą wytwórnię, na śmieszną, ogromną, zupełnie nierealną i dość głupią (ale również pomysłową) sumę 30 milionów dolarów. Chore? Tak, powiedzieliśmy to samo.

Trochę historii...

Podpisaliśmy umowę z wytwórnią na 9 lat. Zasadniczo, jak nakazuje prawo Kalifornii, gdzie mieszkamy i gdzie podpisywaliśmy umowę, nie można być obciążonym umową na więcej niż 7 lat. To jest powszechnie znane wszystkim wydawnictwom płytowym. Faktycznie, oni są tego świadomi i ilekroć to możliwe próbują sporządzać umowy poza Kalifornią. To prawo chroni ludzi przed długimi i niesprawiedliwymi umowami. To samo prawo dało nam również możliwość rozglądania się za innymi możliwościami.

Tak, zostaliśmy pozwani przez EMI. Ale nie dlatego, że nie potrafiliśmy dostarczyć muzyki, albo z powodu rezygnacji. Zostaliśmy pozwani przez wytwórnię z prostych powodów. Jakieś 45 dni temu, skorzystaliśmy z naszego prawa do rozwiązania starego, przeterminowanego kontraktu, który utracił już swoją moc prawną.
Rozwiązaliśmy go z wielu powodów, których nie chcemy tutaj ujawniać (wolelibyśmy publicznie nie prać brudów), głównie chodzi o to, że nasi przedstawiciele nie mogli podpisać z EMI uczciwej umowy.

Kilka spraw do odnotowania...
Jeśli myślicie, że fakt, iż sprzedaliśmy ponad 2 miliony płyt i nie otrzymaliśmy ani pensa zapłaty, jest dość niewiarygodny, no cóż tak było. A fakt, że EMI poinformowała nas, że nie tylko nam nie zapłaci, ale jeszcze, że MY mamy u niej dług w wysokości 1.4 miliona dolarów, jest jeszcze bardziej szalony. Do tego, następna płyta, jaką wydamy posłuży jako spłata starego rzekomego długu. To wszystko doprowadziło do tego, że zaczęliśmy się zastanawiać, o co tak naprawdę chodzi. Czy wytwórnia płytowa nie miała dużych profitów ze sprzedaży tak wielu płyt? Albo przynajmniej wyjść na czysto? Myślimy, że tak.

Te i inne kwestie, wprowadził nowy reżim EMI, wyrzucając z pracy ludzi, których najbardziej znaliśmy i kochaliśmy. Chcą również miejsca na naszym serwisie internetowym i 100% zwierzchnictwa nad płytami... na zawsze. To wszystko otworzyło nam drzwi i ułatwiło sprawę, aby dalej nie kontynuować umowy.

 Jako wynik przejęcia firmy - i zwolnienia 2000 pracowników - straciliśmy wielu ludzi, którzy byli nam w Virgin/EMI niezwykle bliscy i kochani, którzy przyczynili się do sukcesu 30 Seconds To Mars. Kilku z tych wielkich ludzi jest tutaj nadal, ale to nie ta sama spółka jaką poznaliśmy. Po więcej niż pięciu zmianach rządów w wytwórni na przeciągu 9 lat, zdążyliśmy już przyzwyczaić się do panujących niespójności. Zespół, który wyruszył razem w podróż, biorąc pod swoje skrzydła "A Beautiful Lie", był niezwykłą grupą ludzi. To ogromna strata, że tak wielu z nich musiało odejść. (Szybki fakt: nie ma ani jednego pracownika w Virgin Records, który był tutaj, gdy podpisywaliśmy umowę ze spółką).

FYI Virgin/EMI nie musiała upubliczniać tego procesu, albo wymieniać tak bezczelną i niewiarygodną ilość mułły. Tak naprawdę nie musieli umieszczać żadnych kosztów, nawet zbliżonych do tych. 

Nie chcieliśmy publicznego rozgłosu, ale poczuliśmy, że chcemy wytłumaczyć wszystkim ludziom, przyjaciołom i fanom, co o tym myślimy, jaki jest nasz punkt widzenia. 

Zawsze robiliśmy ile w naszej mocy, by uniknąć walki, ale czasami warto obstawać przy tym, w co się wierzy. Mamy nadzieję, że przez robienie tego, co słuszne, możemy pomóc zmienić rzeczy na lepsze, dla siebie i być może dla innych.


PS: Zawsze będziemy wdzięczni ludziom z Virgin/EMI, którzy byli integralnie związani z naszym sukcesem. Mamy nadzieję, że rozwiążemy ten problem w jak najbardziej uprzejmy sposób. 
Na świecie jest na pewno więcej ważniejszych spraw, dla których warto tracić czas i energię. 

Ciąg dalszy nastąpi...

Jared Leto
30 Seconds To Mars









***źródło: OFICJALNA STRONA
***tłumaczenie: mary

niedziela, 25 grudnia 2011

Wywiad 2008: Rock Sound

"AKT KLASY"

ROCK SOUND dogonił 30 Seconds To Mars podczas największej trasy po Wielkiej Brytanii.

Jared Leto, frontman 30 Seconds To Mars jest w Szwajcarii i spędza około 10 godzin ubrany w lateks. Rock Sound zapewnia, że nie ma to nic wspólnego z dziwacznymi seksualnymi fetyszami, raczej są to wymogi najnowszego filmowego projektu. Z powodu rozbieżności czasowych nie mogliśmy z nim porozmawiać. Za to gitarzysta Tomo Milicevic i perkusista Shannon Leto, dali nam możliwość zrozumienia jak oni sami wewnętrznie przeżywają rozwój zespołu oraz  jego wyjątkowość.

Biorąc pod uwagę fakt, że jesteście w tym momencie bardzo lubianym zespołem, dlaczego zwlekaliście z wizytą w Anglii.
Tomo: Dobre pytanie, ale gdybyśmy pojawili się wcześniej, te wszystkie dobre rzeczy, jakie nam się przytrafiły, miałyby miejsce? Szczerze, nie wiem, dlaczego zajęło nam to tyle czasu. Wiem, że długi czas upieraliśmy się, by rozwijać się w Ameryce – trudno było przez tak długi czas. Ale wiedzieliśmy, że mamy dobre notowania i przypuszczaliśmy, że możemy podobać się też innym. Pomyśleliśmy, że pójdziemy naprzód, zrobimy jakiś pieprzony sprzeciw wszelkim przekonaniom i nie będziemy siedzieć w domu, wyruszymy w świat. Najpierw były Stany Zjednoczone później Kanada. Zaczęliśmy powoli się rozwijać. Naprawdę wierzę w to, że ten obrany termin jest wszystkim, a jeśli przybylibyśmy wcześniej, nie sądzę że to wszystko by się zdarzyło. Wiem, że fani w Wielkiej Brytanii mogli być trochę rozczarowani, ale myślę, że zabieramy się do tego, jak trzeba.
Aprobata w Ameryce była dla was ważna?
Tomo: Tak. Chcieliśmy by najpierw zobaczono nas w domu. Słyszymy cały czas o zespołach, które próbują wybić się w Ameryce, a dopiero potem ruszają za granicę. Też chcieliśmy iść tą drogą, więc opuściliśmy Amerykę i mogliśmy przyjąć świat.
Co zmieniło się po tym jak Matt opuścił zespół w tym roku? 
Tomo: Nie chcę brać niczego z odejścia Matta, ale fakt, że opuścił zespół, nie oznacza, że zrobił to celowo, by pokrzyżować nasze plany. To wszystko, co widzieliśmy i usłyszeliśmy od Jareda było szczere, tak jakby to sam Jared odchodził, albo Shannon. Matt był świetnym muzykiem, ale czuł się w zespole nieszczęśliwy, teraz jest w Angels&Airwaves. Jest szczęśliwszy, ponieważ zespół nie jest tak często w trasie jak my, ożenił się. Dlatego praca tam, jest dla niego lepsza. Teraz mamy gościa, który kocha być w zespole [Tim Kelleher] i nasze występy na żywo stały się lepsze od kiedy występuje czterech ludzi na scenie, którzy kochają tam być. Matt zwlekał od dłuższego czasu, ale to było złe dla zespołu. Dziwne stało się nie nagrywanie płyty z Mattem, ale posuwamy się na przód. Okazało się, że Jared może nagrywać z kimkolwiek chce.
Shannon: W jakimkolwiek biznesie czy organizacji znajdą się ludzie, którzy stwierdzają, że ich udziały i energia znajdują się gdzie indziej. I muszą płynąć za swoim powołaniem, płynąć odpowiednim nurtem, choćby mieli walczyć pięściami. Dla mnie gra w zespole z bratem jest fascynująca. Kocham to i nie widzę siebie robiącego coś innego. Zmiany zawsze miały miejsce, niezależnie w co jesteś zaangażowany i jaką pracę posiadasz. 
Czy 30 Seconds To Mars jest biznesem?
Shannon: Oczywiście. I nie chodzi tylko o ludzi, z którymi gramy muzykę. Jedną z trudnych rzeczy jest tworzenie i uczestniczenie w czymś na emocjonalnym poziomie, ale strona biznesu też jest ważna. Chodzi o to by zorganizować naszą trasę i zachęcić ludzi by w niej uczestniczyli. Jest wiele możliwości wyboru, dlatego 30 Seconds To Mars nadal istnieje. Na szczęście mamy dobre stosunki z wytwórnią i z naszą bazą fanów. To wszystko przyczynia się na nasze istnienie, nasz sukces.
Powiedziałbyś, że zaplanowałeś jakiś aspekt zespołu?
Shannon: Trzeba dobrze przemyśleć, zaplanować i obliczyć procentową działalność zespołu. Inna część to aspekt twórczy, dzięki któremu zachowujemy się w sposób swobodny i nieprzymuszony ale były również kalkulacje i formuły. To wszystko było bardzo ważne.
Jaki jest największe błędne wyobrażenie o zespole?
Tomo: To, że jesteśmy bogaci. To jest trudne do wyjaśnienia, jeśli nie jesteś w naszym świecie. Przypuszczasz, że gwiazdy rocka są bogate, ponieważ pojawiają się na okładkach wielu magazynów i w telewizji. Dlatego ludzie przypuszczają, że mamy wielkie majątki, jednak to nie działa w ten sposób. Podróżujemy po świecie, ale nie kupujemy w każdym miejscu nowego domu. Mam cały czas to same małe mieszkanie w Los Angeles. Nie mam drogiego samochodu, ani niczego: gdyby ludzie przyszliby do mojego domu i zobaczyli jak mieszkam, wpadliby w depresję i pomyśleliby raz jeszcze o kupieniu pirackiej koszulki albo pobraniu albumu z Internetu.
Nielegalny handel przedmiotami w Wielkiej Brytanii, mającymi związek z waszym zespołem przy miejscach koncertu was denerwuje?
Tomo: Tak. W Ameryce możemy kazać zaprzestać handlu, w takich miejscach, bo takie mamy prawo. W innych krajach to wygląda inaczej i każdy może sprzedać złe koszulki z naprawdę kiepskim logo i nikt z tym nic nie robi. Chciałbym mieć odpowiedź dlaczego tak się dzieje, ale niestety nie mam. Słyszałem, że Bon Jovi wynajął funkcjonariuszy policji i zabiera ich na koncerty, aby oni konfiskowali nielegalny marketing. Jednak nie każdego stać na jego własną armię, która się tym zajmie.
Jak długo będziemy czekać na nową płytę?
Tomo: Mamy teraz 60 pomysłów na piosenki. Musimy dostać się do studia, zrobić redukcję, pozbyć się tych słabszych. Jared pisze cały czas, więc jesteśmy pełni pomysłów. Co rok przychodzi coś takiego, jesteśmy bardzo podekscytowani nowym materiałem. Droga, którą przebyliśmy razem jest dość dziwna: najpierw była płyta, potem zostaliśmy zespołem. Nie dorastaliśmy razem, nie nagrywaliśmy płyty, która później została wydana, a my zostaliśmy zespołem. To było całkowicie coś przeciwnego. Był zapis, kontrakt z wytwórnią i zespół. Teraz znamy siebie i to jest pasjonujące. Po odbytym tour po Wielkiej Brytanii, będziemy wyjeżdżać stąd jako... gwiazdy? I tworzyć nową płytę.



LETO VS. LETARG
"ZIELONY"
Shannon Leto jest podobny do swojego brata pod względem obciążenia pracą: obecnie kończy książkę i wystawę jego fotografii, które zrobił podczas zwiedzania świata. Perkusista uznał też, że ma tyle czasu, że może śmiało zaangażować się w inny projekt. 
"Mam możliwość robienia rzeczy, jakich wcześniej bym nie zrobił, a wszystko dla zespołu. Obecnie robię linię odzieży, stosując naturalnie metody uprawy i przyjazne dla środowiska. Połowa dochodu zostanie przekazana na rzecz ochrony środowiska. Chcę budować w ludziach świadomość i odpowiedzialność. Mogę wziąć udział w tym projekcie, bo nasz zespół zarobił trochę pieniędzy i to daje mi okazję oddania planecie i ludziom mojej troski".Perkusista, który podróżował dużo sam po świecie, nie w zespole, bardzo chce robić cokolwiek, niż nic. "Nie chcę robić wszystkiego, co wyznacza mi tylko zespół", przyznaje się. "Kocham też inne rzeczy. Podczas ostatniego tour po Wielkiej Brytanii użyliśmy ekologicznych autobusów i to dało mi dużo do myślenia".
Jednakże, Shannon nie jest super ekologiem i lubi też wygody, takie jak podróże w pierwszej klasie. "Trochę luksusu, aby dobrze się czuć", przyznaje ze śmiechem. "Lubię lecieć w pierwszej klasie, albo w klasie biznes. Nie myślę wtedy o tym, jak zahamowany jestem. Ale jest również wiele innych rzeczy, o których lubię myśleć i w nich uczestniczyć, niż np. kupowanie nowego Rolexa.








****RockSound 2008
****tłumaczenie: mary

piątek, 16 grudnia 2011

Sprawa sądowa z wytwórnią - 2008

„30 SECONDS TO MARS POZWANE NA 30 MILIONÓW DOLARÓW… TO JEST ŚMIESZNIE, PRZESADZONE” – TWIERDZI LIDER JARED LETO.

Leto komentuje proces na witrynie internetowej zespołu.

By Chris Harris

Wytwórnia Virgin Records złożyła pozew do sądu wyższej instancji w Los Angeles, w piątek. Zażądała 30 milionów dolarów odszkodowania od lidera jednego z największych rockowych zespołów 30 Seconds To Mars – Jareda Leto.

Stosownie do procesu wytwórnia zgłasza pretensje do Jareda i jego brata Shannona, iż nie wywiązali się z umowy, mówiącej że nie potrafili przedstawić trzech z pięciu albumów, obejmujących kontrakt. Virgin nie chciała słuchać tłumaczeń braci Leto, stojących po drugiej stronie umowy. Jared odrzucał zarzuty, twierdząc, że zespół jest zwolniony od narzuconej im kary i po 4 lipca 2008 roku, zgodnie z California Labor Code Sec. 2855 „Przepis nie może być wprowadzony w życie po siedmiu latach świadczenia usługi”.

"Stosunki EMI z 30 Sekund do Mars były niezwykle cenne i udane zarówno dla zespołu jak i spółki". Wytwórnia wydała oświadczenie: "Ciężka praca zespołu EMI, jak i zespołu 30 Seconds To Mars spowodowała sprzedaż 3 milionów albumów, biletów, wielorakich nagród oraz rosnącą rzeszę fanów na całym świecie. Jednakże, byliśmy zmuszeni do wszczęcia takiego postępowania. Kroki prawne mają na celu chronienia inwestycji EMI i prawa podczas renegocjacji kontraktowych. Mamy nadzieję, iż rozwiążemy tę sprawę, będziemy zgodni, a nasza współpraca przyniesie im jeszcze większy poziom sukcesu."
 
Lider 30 Seconds To Mars Jared Leto, cały weekend spędził na witrynie internetowej zespołu i odpowiadał na przedstawione zarzuty. Stanowczo zaprzeczył też, że zespół zakończy swoją działalność. Pod koniec lipca manager zespołu powiedział MTV News, że to nie koniec, a raczej początek. Band szybko zawita do studia i rozpocznie kontynuację albumu z 2005 roku, „A Beautiful Lie”.

Jared Leto, odniósł się do Virgin i nałożonej kary takimi epitetami: "dawne wydawnictwo płytowe," "kwota śmiesznie przesadzona", "ludzie chorzy umysłowo" i "to jest zupełnie nierealne". Całą sytuację przedstawił w Internecie fanom zespołu.

"Podpisaliśmy umowę na dziewięć lat" napisał. "zasadniczo, jak mówi kalifornijskie prawo, nie mogliśmy zawrzeć umowy dłuższej niż siedem lat. To jest powszechnie znane przez wszystkie wydawnictwa płytowe i praktykowane przez wiele lat. Faktycznie, świadomi tego wytwórnia próbuje sporządzać umowy poza Kalifornią, kiedy tylko to możliwe. To jest prawo, które broni ludzi, zwalnia z przydługiej i niesprawiedliwej, objętej zawodowo umowy. To prawo również dało nam okazję do zbadania innych możliwości".


Leto powiedział, że zespół został podany do sądu nie tylko przez muzykę i dostarczony materiał do wytwórni. „Zostaliśmy pozwani przez korporację, ponieważ około 45 dni temu, skorzystaliśmy z prawa rozwiązania naszej starej umowy. Nawiasem mówiąc nieważnej umowy, bez mocy prawnej”, powiedział. „Podjęliśmy taki krok z kilku powodów, których tutaj nie wymienię”.

Lider zespołu twierdzi, że ostatni album sprzedał się w ponad dwu milionowym nakładzie, co stanowiło dla wytwórni duży zysk, a oni sami nie mieli z tego żadnych profitów. „Jednak wciąż mamy 1.4 miliona dolarów długu. Następna płyta, którą nagrywamy pokryje założony dług”.

Powiedział również, że kilku pracowników EMI straciło pracę. „Straciliśmy ludzi, którzy byli nam bliscy i kochani, pomagali, współpracowali, przyczynili się do sukcesu 30 Seconds To Mars. Parę z tych wielkich osób tam zostało, ale to już nie jest to samo, to nie ta sama drużyna, którą znaliśmy”.

Jared Leto został zmuszony do publicznego ubrania garnituru i stawienia się na sprawę w sądzie i bronienie swoich praw. „Nie chcieliśmy publicznego rozgłosu, ale poczuliśmy, że chcemy wytłumaczyć wszystkim ludziom, przyjaciołom i fanom, co o tym myślimy, jaki jest nasz punkt widzenia. Zawsze robiliśmy ile w naszej mocy, by uniknąć walki, ale czasami warto obstawać przy tym, w co się wierzy. Mamy nadzieję, że przez robienie tego, co słuszne, możemy pomóc zmienić rzeczy na lepsze, dla siebie i być może dla innych”.






***tłumaczenie: mary

sobota, 3 grudnia 2011

"Nie kpij z zespołu"

"Nie kpij z zespołu!"

Jared Leto niewiele rzeczy traktuje na poważnie. O swoim życiu osobistym pozwala pleść dziennikarzom prasy bulwarowej, co im się żywnie podoba. Nie przejmuje się również plotkami, które krążą na temat jego preferencji seksualnych. Co więcej, udzielając niejednoznacznej odpowiedzi, jeszcze je podsyca. W jednym z wywiadów powiedział: - Taki ze mnie gej, że hej! - Zdezorientowany redaktor powtórzył pytanie dotyczące orientacji aktora, na co ten dodał: - Myślę, że mam wiele wspólnego z Morrisseyem. To też niewiele wyjaśnia, bo nie wiaadomo, czy chodziło o talent wspomnianego piosenkarza, czy raczej fakt, że był biseksualny. Jared bowiem sam próbuje sił na rynku muzycznym. I jego zespół 30 Seconds To Mars, jest jedynym tematem, który traktuje śmiertelnie poważnie. Przekonał się o tym gwiazdor "Władcy Pierścieni" Elijah Wood. Młody aktor śmiał przyznać publicznie, że nie podoba mu się muzyka, którą gra kapela Leto. Wkurzony Jared podszedł do Elijaha podczas gali wręczenia nagród MTVU Woodie i nazwał go "pieprzonym dupkiem". Wood był zszokowany. - Jared zachował się tak, jak gdybym znieważył jego rodzinę. To śmieszne - powiedział.





Po zbytnim wtrącaniu się do życia osobistego Jareda Leto i pytaniu o jego orientację seksualną, wokalista wstawił na swojego Twittera coś takiego:


Tłumaczenie: Chcę żebyście wiedzieli, że zdecydowałem się powiedzieć prawdę. Jestem gejem i obecnie z kimś się spotykam. Dzięki wszystkim za wsparcie.

Tak, rozumiemy Twój bulwers ;)

środa, 30 listopada 2011

2008: "Piosenki, które zmieniły moje życie"

Jared Leto opowiada nam o piosenkach, które jak twierdzi, zmieniły jego życie. 


SUNDAY BLOODY SUNDAY
U2
"Było coś niezwykłego w tej piosence, miała jakieś znaczenie. Dzięki temu miała przekonanie i słuszność istnienia, która naprawdę mi odpowiadała. Za tą piosenką kryło się znaczenie, była krew i dzięki niej obudziłem się na sztukę. Ta piosenka pokazała, że słuszne może być stawanie za swoim, oświadczenie tego, co chcesz robić".

 MOONSHADOW
Cat Stevens
"Moja mama słuchała dużo folkowej muzyki, jak Bob Dylan, Joni Mitchell i Cat Stevens, który przemawiał do mnie głośno i wyraźnie o czystej radości płynącej z muzyki. To jest bezgraniczne szczęście. Nigdy nie interesowała mnie pogodność płynąca z muzyki, ale uczciwość i ciepłe uczucie. Tak było w surrealistycznym czasie hipisów, w którym dorastałem, gdy można było śpiewać z dziećmi o halucynogennych rzeczach, jakimi były np. cienie księżyca".

ME AND MY ARROW
Nilsson
"Jest o chłopcu, który żyje w miejscu, gdzie każdy ma stożkowatą głowę. To jest genialne, pasjonujący zapis. Kompletnie artystyczne oświadczenie, trochę jak The Beatles z 'Yellow Submarine' i zostało zrobione przez dzieci. Jest facet śpiewający o siebie samym i swoim psie. Idą razem, napotykają przygody, idą do tej dziwnej ziemi. To wszystko przybrało dzięki szacie graficznej bardzo interesujący i zarazem halucynogenny zapis. Wywarło rzeczywisty wpływ na sztukę ludzi z mojego pokolenia".

EVERY BREATH YOU TAKE
The Police
"Kiedy byłem dzieciakiem, nie myślałem w stylu reggae, oni tylko brzmieli jak The Police, ale kiedy jesteś starszy, zdajesz sobie jasno sprawę, że w pewien sposób miksowali reggae. To genialny przykład tego jacy The Police są silni. Mają niezwykły sens swoich melodii, po prostu talent muzyczny. Potrafią sprawić, że piosenki ożywiają i oddychają. Tekst który jest jednocześnie prosty i mądry, w tym samym czasie jest... trudny. Sting jest niewiarygodny, używa wspaniałej i prostej metaforyki".

PLAINSONG
The Cure
 "Piękna i dręcząca, miażdżąca melancholia, stworzona jednak dla szerszej publiki. Naprawdę ją lubię. Miała duży wpływ na moje pisanie piosenek. Ostatecznie, to co kocham w The Cure, to emocjonalność. A to z pewnością jest zawarte w głosie Roberta Smitha. Twórczość niekonwencjonalna, ale choć brzmi nieco przygnębiająco, to jest piękna, za samo wyrażanie się w taki, a nie w inny sposób".

BABA O'REILLY
The Who
"Rzecz z The Who jest taka, że ich twórczość była bardzo okazała, natychmiastowa, surowa, ale mieli również momenty instrumentacji masowej i eksperymentowania. Mieli elementy popowe, chociaż wtedy gdy ich słuchałem nie. The Who było smutne, buntownicze. A w tej piosence po prostu dostałem wszystko, czego wtedy chciałem".

WHOLE LOTTA LOVE
Led Zeppelin
"Led Zeppelin otworzyli mi oczy, co było dla mnie prawdziwą okazją do obcowania z muzyką. 'Whole Lotta Love' - podsumowało pracę zespołu, jak było ciężko i daleko. Myślę, że pokazali piękno rocka. Ogromna ilość energii i kiedy pierwszy raz usłyszałem Led Zeppelin, to pierwszy raz poczułem, że muzyka może przeć do przodu takim dumnym krokiem i radosnym podnieceniem, jakie bez wątpienia Led Zeppelin posiada".



Jared również uwielbia:

The Beatles - Yellow Submarine
Depeche Mode - Personal Jesus
The Smiths - This Charming Man
NWA - Fuck Tha Police
The Beatles - I am The Walrus
U2 - I still haven't found what I'm looking for


Wstydzi się: Time after time Cyndi Lauper
"Kiedy byłem dzieckiem, w sąsiedztwie mieszkała punkowa dziewczyna, ale byłem zawsze zbyt nieśmiały żeby do niej zagadać. Miała w zwyczaju śpiewanie tej piosenki, gdy wracała ze szkoły do domu na piechotę. Fakt, że po tym całym czasie i tym, że śpiewała to Cyndi Lauper w 1980 roku, udowadnia, że jest to niesamowita piosenka. I nawet gdybym zaśpiewał ją podczas rockowego koncertu, każdy powiedziałby, że to wspaniała piosenka. Fakt, że jest trochę 'babska' i dlatego mi za nią wstyd". ;)






...:::KERRANG!:::...


 
***tłumaczenie: mary

wtorek, 29 listopada 2011

"Kopem w..." 2008


Lider tej kapeli mógłby wystąpić w telewizyjnym programie "Jak oni śpiewają", i pewnie zostałby jego zwycięzcą. Tak jak jego uczestnicy, także Jared znany jest przede wszystkim jako hollywoodzki aktor. Ale nie wszyscy wiedzą, że parę lat temu razem z bratem Shannonem założył kapelę 30 Seconds To Mars. I lepiej nie pytać go o jego filmy, gdy jest akurat w trasie z zespołem! Bo Jared oddziela swoją karierę aktorską od muzyki. Nie chce być posądzany o to, że wykorzystuje sławę do promowania swojego zespołu. Jednak nie musi się o to martwić. Zarówno w jego rodzinnych Stanach, jak i ostatnio w Europie, furorę zrobił hit "The Kill", pochodzący z drugiej płyty zespołu "A Beautiful Lie". To historia życia, miłości, śmierci, bólu, radości, namiętności. Spojrzenie na życie kogoś, kto stoi na rozstaju dróg - opowiada z zaangażowaniem Jared o swojej muzyce i tekstach. To brzmi jak emo! I niektórzy łączą grupę 30 Seconds To Mars z tym popularnym nurtem w muzyce rockowej. Utwory Jareda i jego zespołu, to (jak niektórzy określają) 'emocjonalny czad'. Dlatego również fani podchodzą emocjonalnie do ich twórczości. Wielu z nich robi sobie nawet tatuaże z symbolami, których używa zespół. Tymi samymi także, jakie wytatuowali sobie bracia Leto - To dla nas największy komplement! - komentuje Jared. Te symbole można zobaczyć w logo zespołu, tak zwanej "Pieczęci Feniksa". Muzycy 30 Seconds To Mars mają świetny kontakt z fanami. Czasami aż za bardzo. Po jednym koncercie w marcu, Jared postanowił przyjść prosto ze sceny do miejsca, w którym miało się odbyć rozdanie autografów. Sytuacja wymknęła się spod kontroli i kilkutysięczny tłum ruszył szturmem na swoich idoli. Ktoś niechcący kopnął Jareda w twarz i muzyk wyszedł z tego ze złamanym nosem. Podczas tej samej trasy występował jakiś czas jeszcze z podbitym okiem. Skąd to limo? Nie mam pojęcia. - Odpowiada obojętnie. - Chyba na scenie coś sobie zrobiłem. - To się nazywa zaangażowanie.



***źródło: Bravo

Jared Leto w 'Rozdziale 27' - wywiad 2008

Jared Leto w "Rozdziale 27"

Aktor przybrał 30 kilogramów do roli Marka Davida Chapmana, mężczyzny który zastrzelił Johna Lennona 

Rola zabójcy:  Jared Leto stwierdził, że zagranie Marka Davida Chapmana w 'Rozdziale 27' było dla niego prawdziwym wyzwaniem: "Musisz zrozumieć człowieka, którym się stajesz". 
Pomimo, że zaczął swoją karierę, jako młodzieńczy obiekt pożądania w serialu 'Moje tak zwane życie', nie poszedł drogą serialowej próżności. Projekty w jakie się angażował były zawsze niezwykle ambitne i można powiedzieć, że 'wyrobiły mu nazwisko'. Nie znaczy, to również, że rola brzydkiego, jest lepsza.
Filmowa brzydota Jareda Leto zaczęła się w 'Podziemnym kręgu', gdzie jego anielskie oblicze zostało zrównane z ziemią i pokryte bliznami.  W 'Requiem dla snu' w jego ramię wdało się zakażenie, było całe sine i ropiejące, trzeba było je amputować. I w reszcie w 'Samotnych sercach' przybrał maskę agresywnego i nikczemnego zabójcy, noszącego przez swoją pogłębiającą się łysinę, perukę. 
Dla pewności: nie wszystkie role Jareda Leto są szpetne i bolące dla oczu. Jest bowiem 'Aleksander', a w nim marzyciel Hefajstion, dla jednych ten, który przyczynił się do upadku imperium.
Nie ma pytań, co do tego, że Jared może wypełniać przysługę jakiś maniaków, którzy napawają się oszpecaniem innych, zarówno z zewnątrz, jak i w wewnątrz. 
Tak więc, czy Jared z łatwością podejmuje się kolejnych wyzwań i łatwo podejmuje decyzję o swoich filmach, bo lubi w nich grać? Nie do końca. "Prawdopodobieństwo, że zainteresuję się jakimś filmem musi nieść za sobą jakieś większe wyzwanie i stwarzać niezwykłą okazję do tego, by móc iść w jednym kierunku, albo drugim". 
Co do wyzwań, wydaje się być wręcz ekstremalną rola w ostatnim filmie Jareda, 'Rozdziale 27'. Na potrzebę roli zabójcy Johna Lennona, przybrał 30 kilogramów, by jego chude ciało zmieniło się w zakalcowate ciało Marka Davida Chapmana. Po skończonych zdjęciach do filmu, nadwaga tak dała mu się we znaki, że nie mógł normalnie chodzić. Często na planie, szczególnie w ostatnich ujęciach, towarzyszył mu wózek inwalidzki, by mógł w nim usiąść i przemieścić się z miejsca na miejsce. 
Na chwilę obecną to jest twoja najbardziej dramatyczna przemiana?
"Nie sądzę, by była ona najrozsądniejszym wyborem", przyznaje. "Mój przyjaciel chciał ostatnio również przybrać na wadze, na potrzeby filmu. Stanowczo mu to odradziłem. To, że możesz pozbyć się zbędnych kilogramów, nie oznacza, że nie będą one dawały o sobie nigdy więcej znaku".
Szybkość przyrostu wagi Jareda przyprawiła go o podagrę. Porady lekarzy były takie, że ma natychmiast zaprzestać ciągnięcia dalej swojego projektu. Ze względu na bardzo wysoki ponad normę poziom cholesterolu kazali mu również przyjmować Lipitor - lek stosowany w celu obniżenia ryzyka udaru, zawałów serca, schorzeń mięśnia sercowego, czy choroby wieńcowej. W rzadkich przypadkach lek ten może powodować również niewydolność nerek. Ale Jared odmówił zarówno przyjęcia tego leku, jak i natychmiastowego zaprzestania przemieniania się w Marka Davida Chapmana. Jak stwierdził: "Wejście w skórę Chapmana pozwoliło mi go lepiej zrozumieć". Inny komentarz do tej przemiany brzmiał tak: "Pierwsza strona scenariusza nie powiedziała mi 'zyskujesz 30 kilogramów i jesteś nieszczęśliwy przez dwa miesiące', ale kiedy zacząłem swoje poszukiwania w celu lepszego zgłębienia życia tego człowieka, zdałem sobie sprawę, że jego psychika musiała być niezwykle smutna. Nie tylko przez wygląd jaki posiadał, lecz sama w sobie".
Jared obecnie spędza więcej czasu w trasie koncertowej ze swoim zespołem 30 Seconds To Mars, niż na planie filmowym. Zaprawia swoje odpowiedzi spontanicznymi potępieniami morderczej społeczności fanów Chapmana. Jednak jako aktor, odłożył takie orzeczenia. "Ponieważ nieszczęśnik, trudno to słyszeć, ale był ludzki. Była to osoba bardzo chora i niezrównoważona. Jeśli jesteś aktorem i grasz, to nie grasz potwora. Albo co najmniej, nie wiem, jak to robić. Musisz zrozumieć działanie człowieka, bo nim na chwilę się stajesz".
Oprócz przemiany ciała, Jared zmienił również swój głos do echa Chapmana, niesamowicie uprzejmego zaciągania samogłosek z Południa. "Bardzo dusił się w sobie, co można było usłyszeć w jego głosie", stwierdza Jared. "Wszystko w nim zostało w jakiś sposób zamknięte, włączyły się blokady. Wypowiadał się skąpo, prawie szeptem, nawet jego gardło nie było swobodne. Był w dziwny sposób bardzo uprzejmy, dystyngowany. Trudno było pomyśleć o nim, jak o kimś, kto popełnia taki przerażający i podły czyn".
Jared wszystko to opierał na wywiadach z Chapmanem, którego wyrok z 20 lat zmieniono na karę dożywotniego pozbawienia wolności, w więzieniu Attica blisko Buffalo, N.Y. Nagrania monitoringu starszego bibliotekarza dowodzą, że aktor odwiedził rodzinne miasto Chapmana, Decatour. "Zagłębiałem się w to miejsce godzinami. Nie znajdziesz dzisiaj nikogo takiego, kto mówi w ten sposób i zachowuje się w ten sposób. To ktoś z innej epoki, kto zagubił się w swojej własnej czasoprzestrzeni".
Chapman posiadał wiele obsesji, nie tylko na punkcie Lennona i The Beatles, ale również 'Buszującego w zbożu' i 'Czarnoksiężnika z Oz' - obie historie ludzi, którzy dryfują po świecie, nie mogąc go zrozumieć. Jared Leto gra Marka Davida Chapmana, który wydaje się być jak dziecko: w swojej nieśmiałości, gwałtownych wściekłościach, nie mówiąc już o niezdrowym przywiązaniu do wykonawcy muzyki pop. 
(Tytuł książki J.D.Salingera "Buszujący w zbożu" ma 26 rozdziałów. Film, to 'Rozdział 27', ponieważ Chapman uważał, że kieruje się zgodnie z zasadami spisanymi na kartach papieru).
Następnym filmem Jareda Leto, jest projekt Jaco van Dormaela, 'Mr. Nobody' - surrealistyczna podróż odyseją, w której Jared wcielił się w 12 wersji tej samej postaci (w tym w 117 starca i neandertalczyka). Wśród tych osób dramatu, zaskakujące jest, że Jared gra tam normalnego mężczyznę. 
"Nie grałem narkomana ani psychopaty, ale jeden z charakterów praktycznie ożenił się z dziećmi, a nie ze swoją żoną. Granie ojca było dla mnie czymś najbardziej przerażającym. Nie wiedziałem jak sobie z tym poradzę".




...:::LOS ANGELES TIMES:::...





tłumaczenie: mary
 

poniedziałek, 28 listopada 2011

MTV EMA 2008

Noc 6 listopada 2008 upłynęła pod znakiem nagród MTV EMA 2008. 

Największymi wygranymi wieczoru była grupa 30 Seconds To Mars i jej leader Jared Leto. Muzycy zgarnęli statuetki za Najlepszy Zespół Rockowy i Najlepszy Teledysk do piosenki "A Beautiful Lie".


Zdjęcia:


Jak można zauważyć pojawili się w niecodziennych strojach, bo w koszulkach promujących nowego prezydenta - elekta, Baracka Obamę. Wzbudzili tym nie małe poruszenie wśród zebranych.

Również 2 statuetki powędrowały w ręce "wielkiej powracającej" Britney Spears. Piosenkarka została uznana za Najlepszą Artystkę. Jej ostatnia płyta "Blackout" została uhonorowana jako Najlepszy Album. Szkoda, że Brit nie mogła pojawić się na gali, ale zatrzymały ją obowiązki związane z przygotowaniami do wydania nowego krążka "Circus".

Oto lista zwycięzców:

Najbardziej uzależniający kawałek - Pink "So What"
Najlepszy występ na żywo - Tokio Hotel
Najlepszy artysta rockowy - 30 Seconds To Mars
Album roku - Britney Spears "Blackout"
Debiut roku - Katy Perry
Teledysk roku - 30 Seconds To Mars "A Beautiful Lie"
Artysta Wszech Czasów - Rick Astley
Najlepszy Artysta r&b i hip hop - Kanye West
Nagroda artystów - Lil Wayne
Artysta roku - Britney Spears
Nagroda specjalna "EMA Ultimate Legend" -Paul McCartney
Najlepszy artysta europejski - Emre Aydin (Turcja)

Jared Leto pobił fana - 2008

Zarówno w filmach, jak i w muzyce Jared Leto pozostaje niespokojnym duchem. Niestety, jego nieokiełznana natyra daje o sobie znać również w rzeczywistości. 6 lutego artysta w trakcie koncertu swojego zespołu 30 Seconds To Mars w londyńskiej sali Hammersmith Apollo brutalnie uderzył mikrofonem w głowę jednego z fanów. Co gorsza, w jego przypadku to już recydywa. W maju ubiegłego roku Leto zaatakował fana podczas festiwalu Pinkpop w Holandii. Wstyd!
Źródło: Bravo



Jest słodki, przystojny i całkiem fajnie śpiewa, ale Jared Leto bywa też agresywny. Zwłaszcza na koncertach i zwłaszcza w stosunku do fanów. Zobaczcie o co chodzi!

W czasie koncertu w jednym z klubów na londyńskim Hammersmith Jared Leto bardzo wczuł się na scenie. Wokalista tak bardzo zapomniał się w muzyce, że dość gwałtownie zareagował na dotyk jednego z fanów. W złości mocno zdzielił go/ją mikrofonem. 

Można by było Jaredowi wybaczyć, gdyby to był pierwszy taki przypadek, ale niestety nie był. Wokalista 30 Seconds To Mars już wcześniej uderzył namolnego fana. Pytanie tylko: po co włazi w tłum skoro ma zamiar bić swoich fanów? 
Inne źródło plotek: kotek.pl


 Jest z tego 'zajścia' filmik. Tutaj link:






Ile jest prawdy w tym, co pisze pisemko typu 'Bravo' bądź strona plotkarska, pewnie nigdy się nie dowiemy. Zwłaszcza, że ten podany przez kotka filmik tak naprawdę dużo nie pokazuje. Przytoczymy fragment jednego komentarza pod artykułem kotka: "OMG.. Kotek chyba nigdy agresji nie widział.."
 - mary&alice

niedziela, 27 listopada 2011

'Tele Tydzień' krótko o Jaredzie Leto - 2008

Jared Leto
Niespokojny duch

Lubi mocne przeżycia. Gdy w coś się angażuje - to całym sercem. Do roli uzależnionego od heroiny Harry'ego Goldfarba w "Requiem dla snu" schudł 13 kilogramów, dochodząc do tak niskiej wagi, że w każdej chwili mógł zemdleć na planie. Za to do roli w "Rozdziale 27" przytył 30 kilogramów, ryzykując poważne kłopoty kardiologiczne. Spala się na scenie jako wokalista i gitarzysta zespołu 30 Seconds To Mars. Skok w tłum szalejących fanów przypłacił złamaniem nosa i poturbowaniem. Nie przerwał jednak trasy koncertowej. A krytyków, którym nie podoba się muzyka zespołu, straszy kijem bejsbolowym.

Chętnie pojawia się na scenie wystylizowany na Księcia Ciemności.






Jared Leto i Cameron Diaz

Szczęśliwa dziewczyna Cameron Diaz spotykała się z gwiazdą filmu "Rozdział 27", Jaredem Leto przez 4 lata, ale do ślubu nie doszło.
Cameron i Jared Leto spotykali od 1999 roku i pomimo nieustannych pogłosek, że byli bliscy małżeństwa, para nie chciała jednak tego samego. Cameron zaprzeczyła, że bardzo pragnie poślubić aktora i muzyka, lat 37, mówiąc:
Hollywoodzkie małżeństwa są notorycznie krótkie, a ja nie chcę być kolejnymi danymi statystycznymi.
Małżeństwo to piękna rzecz. Uwielbiam patrzeć na dwoje ludzi, którzy decydują poświęcić wzajemnie swoje życia. Bardzo chciałabym być z kimś w takich stosunkach, jak moi rodzice, ze zrozumieniem i jego wymianą. Jestem w trakcie szukania kogoś, z kim będę zgodna, kto będzie myślał tak samo jak ja i podzielał moje poglądy.
Smutne, że Jared nie był właśnie tym człowiekiem.






***tłumaczenie: mary

Szukaj na tym blogu