Wbrew wszelkim plotkom, 30 Seconds To Mars NIE kończy swojej działalności. Jesteśmy niewiarygodnie szczęśliwi, zdrowi, jesteśmy razem w Los Angeles i nagrywamy nowy album. Pomijając ten śmieszny proces sądowy (uprzejmość Virgin/EMI), mamy teraz jeden z najbardziej inspirujących, wspaniałych i ekscytujących momentów w naszej karierze. (Więcej o tym później...)
Poza tym zakłóceniem spokoju, jesteśmy niewiarygodnie wdzięczni wszystkim na całym świecie, którzy nas wspierają. Nigdy nie zastanawialiśmy się nad tym, aby to teraz zakończyć. Tych parę ostatnich wyjątkowych lat, było nie do wyobrażenia. I jesteśmy wdzięczni za każdą ich małą nawet część, mały kawałek.
Dziękujemy za to wszystkim!
Więc, tak jak może słyszeliście, zostaliśmy postawieni przed sądem przez naszą wytwórnię, na śmieszną, ogromną, zupełnie nierealną i dość głupią (ale również pomysłową) sumę 30 milionów dolarów. Chore? Tak, powiedzieliśmy to samo.
Trochę historii...
Podpisaliśmy umowę z wytwórnią na 9 lat. Zasadniczo, jak nakazuje prawo Kalifornii, gdzie mieszkamy i gdzie podpisywaliśmy umowę, nie można być obciążonym umową na więcej niż 7 lat. To jest powszechnie znane wszystkim wydawnictwom płytowym. Faktycznie, oni są tego świadomi i ilekroć to możliwe próbują sporządzać umowy poza Kalifornią. To prawo chroni ludzi przed długimi i niesprawiedliwymi umowami. To samo prawo dało nam również możliwość rozglądania się za innymi możliwościami.
Tak, zostaliśmy pozwani przez EMI. Ale nie dlatego, że nie potrafiliśmy dostarczyć muzyki, albo z powodu rezygnacji. Zostaliśmy pozwani przez wytwórnię z prostych powodów. Jakieś 45 dni temu, skorzystaliśmy z naszego prawa do rozwiązania starego, przeterminowanego kontraktu, który utracił już swoją moc prawną.
Rozwiązaliśmy go z wielu powodów, których nie chcemy tutaj ujawniać (wolelibyśmy publicznie nie prać brudów), głównie chodzi o to, że nasi przedstawiciele nie mogli podpisać z EMI uczciwej umowy.
Kilka spraw do odnotowania...
Jeśli myślicie, że fakt, iż sprzedaliśmy ponad 2 miliony płyt i nie otrzymaliśmy ani pensa zapłaty, jest dość niewiarygodny, no cóż tak było. A fakt, że EMI poinformowała nas, że nie tylko nam nie zapłaci, ale jeszcze, że MY mamy u niej dług w wysokości 1.4 miliona dolarów, jest jeszcze bardziej szalony. Do tego, następna płyta, jaką wydamy posłuży jako spłata starego rzekomego długu. To wszystko doprowadziło do tego, że zaczęliśmy się zastanawiać, o co tak naprawdę chodzi. Czy wytwórnia płytowa nie miała dużych profitów ze sprzedaży tak wielu płyt? Albo przynajmniej wyjść na czysto? Myślimy, że tak.
Te i inne kwestie, wprowadził nowy reżim EMI, wyrzucając z pracy ludzi, których najbardziej znaliśmy i kochaliśmy. Chcą również miejsca na naszym serwisie internetowym i 100% zwierzchnictwa nad płytami... na zawsze. To wszystko otworzyło nam drzwi i ułatwiło sprawę, aby dalej nie kontynuować umowy.
Jako wynik przejęcia firmy - i zwolnienia 2000 pracowników - straciliśmy wielu ludzi, którzy byli nam w Virgin/EMI niezwykle bliscy i kochani, którzy przyczynili się do sukcesu 30 Seconds To Mars. Kilku z tych wielkich ludzi jest tutaj nadal, ale to nie ta sama spółka jaką poznaliśmy. Po więcej niż pięciu zmianach rządów w wytwórni na przeciągu 9 lat, zdążyliśmy już przyzwyczaić się do panujących niespójności. Zespół, który wyruszył razem w podróż, biorąc pod swoje skrzydła "A Beautiful Lie", był niezwykłą grupą ludzi. To ogromna strata, że tak wielu z nich musiało odejść. (Szybki fakt: nie ma ani jednego pracownika w Virgin Records, który był tutaj, gdy podpisywaliśmy umowę ze spółką).
Nie chcieliśmy publicznego rozgłosu, ale poczuliśmy, że chcemy wytłumaczyć wszystkim ludziom, przyjaciołom i fanom, co o tym myślimy, jaki jest nasz punkt widzenia.
Zawsze robiliśmy ile w naszej mocy, by uniknąć walki, ale czasami warto obstawać przy tym, w co się wierzy. Mamy nadzieję, że przez robienie tego, co słuszne, możemy pomóc zmienić rzeczy na lepsze, dla siebie i być może dla innych.
PS: Zawsze będziemy wdzięczni ludziom z Virgin/EMI, którzy byli integralnie związani z naszym sukcesem. Mamy nadzieję, że rozwiążemy ten problem w jak najbardziej uprzejmy sposób.
Na świecie jest na pewno więcej ważniejszych spraw, dla których warto tracić czas i energię.
Ciąg dalszy nastąpi...
Jared Leto
30 Seconds To Mars
***źródło: OFICJALNA STRONA
***tłumaczenie: mary
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz