piątek, 12 lutego 2010

2010 luty: "Życie na Marsie"

By Nasa Maria Entaban

ROZMOWA Z JAREDEM LETO, LIDEREM GRUPY 30 SECONDS TO MARS NA TEMAT NOWEGO ALBUMU

 Jared Leto jest facetem żyjącym marzeniami. Gdy przeprowadził się do Los Angeles w latach 90. chciał zostać światowej sławy muzykiem, ale przez większość czasu wcielał się w filmowe role, na srebrnym ekranie, które przyniosły mu sukces. 
Dzisiaj znany jest również jako lider zespołu 30 Seconds To Mars, grupy którą założył razem z bratem Shannonem w 1998 roku. Ostrzeżono mnie, abym z rozwagą podeszła do rozmowy telefonicznej z Leto. Rzekomo odłożył słuchawkę po pytaniach kilku dziennikarzy, które uznał za 'zbyt osobiste'. Dlatego postanowiłam skupić się jedynie na karierze muzycznej gwiazdora, ponieważ miał to być wywiad o 30 Seconds To Mars. 
Jak się okazało Jared Leto jest świetny. Nie ma problemów z mówieniem o innych aspektach swojego życia, ale głównie skupia się na zespole, w którego skład oprócz niego samego wchodzą: jego brat i perkusista Shannon oraz gitarzysta Tomo Milicevic. 
Trio właśnie wydało swój trzeci album, This Is War. Projekt opisywany podobnie jak osobistą bitwę, globalny kryzys, zawirowanie gospodarcze i hołd dla ich pozwu sądowego, który wytoczyła im wytwórnia płytowa Virgin Records. 
Album jest refleksją nad czasem minionym, gdy pracowaliśmy nad albumem, powiedział Leto zrelaksowanym głosem, prawie zasypiającym, prosto w słuchawce telefonu z Los Angeles. Płyta mówi o różnorodności: szczęściu, walce, humorze. 
To był dla nas bardzo konfrontacyjny czas. Rzeczywiście taki był. W 2008 roku zostali spoliczkowani pozwem sądowym swojej wytwórni, Virgin Records na kwotę 30 milionów dolarów! Wytwórnia swój pozew tłumaczy niewywiązaniem się z umowy. Według niej zespół odmówił dostarczenia umówionych trzech albumów, których wymagała. Tworzenie albumu zajęło nam dwa lata. Byliśmy w piekle i z niego wróciliśmy. W pewnym momencie pomyślałem, że jest to dla nas koniec, ale stało się to dla nas przełomowym doświadczeniem, powiedział Leto. 
Póki co zespół ma się całkiem nieźle. Singiel "Kings & Queens" został nazwany "epickim rockowym klipem", a także "najbardziej wpływowym". Zainspirował do stworzenia krótkiego filmu o rowerzystach występujących w wideoklipie. Tytuł filmu to: "The Ride".
Nowy album łączy surowe, dawne śpiewy ze współczesnymi brzmieniami. Społeczność fanów, którą Leto nazywa Echelonem, w ramach specjalnego projektu zrzeszyła się do liczby 100 000 fanów i zaśpiewała chórem wybrane partie utworów na płytę.
Zaczęło się jako typowy eksperyment, tłumaczy Leto. Zebraliśmy około tysiąca fanów aby usłyszeć ich krzyki, klaskanie i tupanie.
"The Summit" [Zlot], okazał się strzałem w dziesiątkę. Po pierwszym odbyło się jeszcze kolejne osiem, w różnych częściach świata. I kiedy fani w listach zaczęli wyrażać swoje niezadowolenie i ogólną frustrację faktem, że nie mogą wziąć udziału w Zlotach, grupa wpadła na pomysł zorganizowania internetowej formy Zlotu. Przez portal Twitter zaczęły do zespołu docierać nagrania ze Zlotów dosłownie z całego świata, organizowanych przez fanów we własnym zakresie.
Zlot zajmuje określoną część albumu. Dla nas był to ekscytujący sposób na dzielenie tego doświadczenia z naszymi fanami, a dla nich dodatkowo była to możliwość na to by stali się częścią albumu, powiedział. Było świetnie.
Oprócz dźwięku 100 000 fanów, płyta zawiera w sobie pewne unikalne dźwięki, jak chociażby głosy tybetańskich mnichów i krzyk dzikiego sokoła. 
Grupa 30 Seconds To Mars udaje się daleko w imię sztuki. Przy nagrywaniu "A Beautiful Lie" trip udało się 320 km na północ od Koła Podbiegunowego. Z kolei przy nagrywaniu teledysku do "From Yesterday" zdjęcia zostały robione w centrum Zakazanego Miasta w Pekinie. Był to pierwszy amerykański teledysk, jaki nakręcono w Chińskiej Republice Ludowej. 
Ostatnio Leto zaangażował się w: "Hope for Haiti Now: A Global Benefit For Earthquake Relief Telethon".
Bardzo zmotywował się aby nieść pomoc Haitańczykom, ponieważ ma pewne powiązanie z tym krajem wyspiarskim. Leto i jego brat spędzili pewien czas ze swojego dzieciństwa na Haiti. Życie tutaj było cudowne, to był magiczny czas, powiedział Leto. Cieszę się mogąc pomóc, w każdy możliwy sposób. Ludzie na Haiti są wspaniali. 
I wreszcie, pytanie odnośnie aktorstwa. Leto ostatnio zagrał w belgijskim filmie pod tytułem "Mr Nobody", którego kręcenie zaczęło się już w 2007 roku. Na ekrany kin wszedł w styczniu 2010.
Gram tam 120-letniego śmiertelnika. Żyje on w świecie, w którym reszta ludzi osiągnęła już stan nieśmiertelności, tłumaczy Leto. Właściwie to gram 12 różnych wersji jednego życia. Było ekscytujące mogąc ponownie być częścią filmu. 
Jestem niezwykle szczęśliwy, mogąc robić jedno i drugie, i muzykę i film, powiedział Leto. Bardzo wdzięczny, bardzo błogosławiony.

ŹRÓDŁO: STARTWO
TŁUMACZENIE: MARY 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szukaj na tym blogu