By James Montgomery
Frontman 30 Seconds To Mars, Jared Leto powiedział "The Summit pozwoli fanom uczestniczyć w nowym materiale.
LOS ANGELES - myśleliście pewnie, jak bardzo odpowiednim miastem jest dla Jared Leto. Ostatnie dwa dni były bardzo śmieszne, zdumiewające nawet według jego standardów.
W niedzielę on i członkowie jego zespołu 30 Seconds To Mars, gościli na "The Summit", zaaranżowanym spotkaniu fanów przy klubie The Avalon w Hollywood... tak oto zarysowało się z grubsza 1000 zwolenników z całych Stanów i Europy (liczba ta byłby może bardziej imponująca, gdyby zespół ogłosił spotkanie wcześniej, niż w zeszłym tygodniu).
W niedzielę on i członkowie jego zespołu 30 Seconds To Mars, gościli na "The Summit", zaaranżowanym spotkaniu fanów przy klubie The Avalon w Hollywood... tak oto zarysowało się z grubsza 1000 zwolenników z całych Stanów i Europy (liczba ta byłby może bardziej imponująca, gdyby zespół ogłosił spotkanie wcześniej, niż w zeszłym tygodniu).
Minionego poniedziałku 30 Seconds To Mars odpowiadali na czacie wideo MySpace na pytania od ponad 700 000 przyjaciół (przypuszczalnie tych, którzy nie mogli dotrzeć na zlot). I zaprosili MTV News do swojego domu w L.A. abyśmy zobaczyli jak to wszystko wygląda.
Gdy będziemy mieć więcej informacji o 30 Seconds To Mars w ciągu nadchodzącej doby, będzie to po raz pierwszy najwięcej co zdobędziemy w ciągu 48 godzin.
"Czat na MySpace był w pewnym sensie piękną katastrofą", zachichotał Leto. "W pewnych momentach był naprawdę zabawny i niewiarygodny. Może też niezgrabny, ale zawsze tak się dzieje, gdy podejmuje się takie wyzwania, gdy podejmuje się gości. Było parę pytań twarzowo-włosowych... Trochę przypominali mi [odnośnie włochatych członków zespołu Shannona Leto i Tomo Milicevica] Che Guevara i Elvisa Costello siedzących po mojej prawej stronie".
"W porządku, rozumiem aluzję", śmiał się Milicevic, szarpiąc za brodę.
Co do "Szczytu" zespół nie mógł być bardziej szczęśliwszy.
Początkowo Leto kombinował jak można by lojalnych fanów zaangażować w tworzenie nowego albumu zespołu (niezwykle chorobliwie), później zmieniło się to w: legalny eksperyment nagrywania z udziałem i kontrolą tłumu fanów. 30 Seconds To Mars zaczęli używać nowego instrumentu, jakim stała się publiczność. Leto zobowiązał wszystkich uczestników do dochowania tajemnicy, ale zdecydował się wyjawić nam niektóre szczegóły.
"Szczyt... był eksperymentem w dziedzinie naszego procesu nagrywania i jednocześnie próbą pogłębienia naszych relacji z rodziną fanów na całym świecie", wyjaśnia. "Robimy to często i szukamy sposobów, aby pozbyć się granic. Pomyśleliśmy 'Czy nie wspaniale byłoby zaprosić świat, do wzięcia udziału w trzecim albumie 30 Seconds To Mars?"
"Było parę rzeczy [których spróbowaliśmy] z eksperymentami dźwięku, które nam totalnie nie wyszły - używając grupy jako instrumentu", ciągnął dalej. "Zrobiliśmy wszystko, począwszy od perkusyjnego brzmienia a skończeniu na dźwiękach szeptanych. Było to trochę inne, niż zaproszenie ponad 1000 ludzi, by śpiewali refren piosenki. I ci ludzie, którzy stali się częścią tego wszystkiego, będą również częścią następnego albumu 30 Seconds To Mars... to była dość prosta i najlepsza rzecz, jaką zrobiliśmy jako zespół".
I kiedy fani będą mogli usłyszeć swoje arcydzieło? Cóż, Leto nie ujawnił tych informacji, ale powiedział, że będzie dużo miejsca dla tych wrażeń na nowej płycie... ponieważ w ciągłym ruchu i pracy nad albumem przez rok, to trochę zajęło.
Początkowo Leto kombinował jak można by lojalnych fanów zaangażować w tworzenie nowego albumu zespołu (niezwykle chorobliwie), później zmieniło się to w: legalny eksperyment nagrywania z udziałem i kontrolą tłumu fanów. 30 Seconds To Mars zaczęli używać nowego instrumentu, jakim stała się publiczność. Leto zobowiązał wszystkich uczestników do dochowania tajemnicy, ale zdecydował się wyjawić nam niektóre szczegóły.
"Szczyt... był eksperymentem w dziedzinie naszego procesu nagrywania i jednocześnie próbą pogłębienia naszych relacji z rodziną fanów na całym świecie", wyjaśnia. "Robimy to często i szukamy sposobów, aby pozbyć się granic. Pomyśleliśmy 'Czy nie wspaniale byłoby zaprosić świat, do wzięcia udziału w trzecim albumie 30 Seconds To Mars?"
"Było parę rzeczy [których spróbowaliśmy] z eksperymentami dźwięku, które nam totalnie nie wyszły - używając grupy jako instrumentu", ciągnął dalej. "Zrobiliśmy wszystko, począwszy od perkusyjnego brzmienia a skończeniu na dźwiękach szeptanych. Było to trochę inne, niż zaproszenie ponad 1000 ludzi, by śpiewali refren piosenki. I ci ludzie, którzy stali się częścią tego wszystkiego, będą również częścią następnego albumu 30 Seconds To Mars... to była dość prosta i najlepsza rzecz, jaką zrobiliśmy jako zespół".
I kiedy fani będą mogli usłyszeć swoje arcydzieło? Cóż, Leto nie ujawnił tych informacji, ale powiedział, że będzie dużo miejsca dla tych wrażeń na nowej płycie... ponieważ w ciągłym ruchu i pracy nad albumem przez rok, to trochę zajęło.
"Najdłuższa piosenka ma coś około ośmiu minut. Najkrótsza prawdopodobnie pięć... Nie myślę żebyśmy mieli choć jedną poniżej pięciu minut, to z pewnością", powiedział. "Myślę, że wykonaliśmy naprawdę dobrą robotę, goniąc za uczuciem i kończąc piosenki, w taki sposób aby miały prawo pójść tam gdzie poprowadzi je los i tam gdzie będą chciały iść. Piosenka dyktuje warunki i pracowaliśmy nad kolekcją piosenek przez 12 miesięcy, więc znamy je dość dobrze".
***źródło: http://www.mtv.com/
***tłumaczenie: mary
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz