Ochrona Wembley musi kochać Jareda Leto. Właśnie ujrzeliśmy go na górze, z gitarą w ręku, żeby zaśpiewać piosenkę "The Kill", z tyłu areny. Potem podciągnął się na barierce i zeskoczył na podłogę, gdzie utonął wśród fanów. Kompletnie opętanych, charakternych fanów dla grupy 30 Seconds to Mars. Dwadzieścia metrów dalej pozostali członkowie zespołu, którzy w tym zamieszaniu zakradli się z głównej sceny na mniejszą. Trzęsą się podobnie jak grupa ochroniarzy usiłująca powstrzymać Jareda, kompletnie zatraconego w tym chaosie. Ostatnio K! widział Jareda w podobnej sytuacji, gdy niósł on flagę przez tłum w El Paso, w Teksasie, w 2007 r. i złamał sobie nos .Ale taką cenę płacisz, kiedy żadna scena nie jest na tyle duża , by cię powstrzymać.
Dzięki czystej odwadze ich podniosły rockowy występ uczynił z nich zwycięzców. Natomiast zgraja dziwaków z Los Angeles-Street Drum Corps,to skrzyżowanie My Chemical Romance i musicalu z West Endu „Stomp” trzymające rytm dzięki wykorzystaniu pojemników na śmieci, grze na dudach i tupaniu na scenie. To nieco dziwaczne, ale oczywiście intrygujące widowisko.
Kiedy Jared po raz pierwszy pojawia się tego wieczoru na scenie, wyraz jego twarzy jest taki jaki chciał mieć,odkąd po raz pierwszy sięgnął po gitarę. Po prostu rozpiera go duma, gdy tłum wrzeszczy „This is war”, refren z otwierającego koncert kawałka "Escape". Przez chwilę chłonie to wszystko. A potem następuje wybuch.
Pomiędzy bogato brzmiącymi interpretacjami "Attack", "A Beautiful Lie" i "From Yesterday" zachęca widownię do szaleństwa mimo,że ogromne wywieszki sugerują co innego, on mówi „Róbcie to na co macie ochotę!” Dzisiejszej nocy Jared robi to co mu się podoba, to jest jego show.
Później, gdy wszyscy powrócili na scenę główną z tej mniejszej, Jared po raz kolejny zburzył ścianę między zespołem, a publicznością zapraszając zebranych widzów, aby dołączyli do niego na scenę na finałowy utwór "Kings and Queens". Wszyscy razem śpiewają, kończąc noc, która zostanie zapamiętana zarówno przez zespół jak i przez fanów jako ta na najwyższym poziomie.
I jeszcze jedna mała kwestia, która sprawi, że się zatrzymasz i ocenisz ponownie ten sukces zespołu. Kwestia, która mówi najwięcej na temat 30 Seconds to Mars dzisiejszej nocy. I nie chodzi tu o zbiorowy ryk 12-tys.członków Echelonu, który wypełnił tę arenę. Chodzi o głos pewnej damy siedzącej niedaleko, która wyjawiła,że nie zdawała sobie sprawy, że Jared Leto jest także aktorem. Taki dzień jak dzisiejszy przyćmiewa drugą karierę frontmana 30 Seconds To Mars.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz