Długo zabierałam się za opublikowanie tego posta. Musiałam pozbierać myśli.
Dnia 20. lipca 2017 roku odszedł od nas Chester Bennington, wokalista Linkin Park. Popełnił samobójstwo. Przegrał osobistą walkę... z życiem, ze samym sobą.
Jest mi tak cholernie przykro. Łzy same napływają mi do oczu. Linkin Park to dla mnie i Mary zespół, który pomagał nam przetrwać ciężkie chwile, którego słuchałyśmy przez praktycznie połowę naszego życia! Głos Chestera to głos naszego dzieciństwa. Z nim dorastałyśmy, a teraz gdy Go zabrakło, czujemy ogromną pustkę. Jakby ktoś coś z nas brutalnie wydarł.
Ciężko sobie wyobrazić, co kłębiło się w głowie tego człowieka. Wyglądał na szczęśliwego, był uśmiechnięty, życzliwy, miał kochającą żonę, dzieci, z zespołem sięgał po największe statuetki... Co poszło nie tak???
Czy powodem była tęsknota za przyjacielem, za Chrisem Cornellem? Chester przecież widział jak śmierć Chrisa rozwala wewnętrznie ludzi, nie pomyślał, że Jego też kocha mnóstwo osób i Jego odejście rozwali emocjonalnie kolejnych? Nie dowiemy się, co było powodem.
Czy powodem była tęsknota za przyjacielem, za Chrisem Cornellem? Chester przecież widział jak śmierć Chrisa rozwala wewnętrznie ludzi, nie pomyślał, że Jego też kocha mnóstwo osób i Jego odejście rozwali emocjonalnie kolejnych? Nie dowiemy się, co było powodem.
Świat muzyki stracił wielką postać, wielki głos i osobowość. Mówi się, że nie ma ludzi niezastąpionych, ale w tym przypadku nie można się z tym zgodzić. Już nie będzie drugiego takiego Chestera, już nie będzie takiego Linkin Park. Chestera nie da się zastąpić. Nie pogniewamy się na członków zespołu, gdyby podjęli decyzję o rozwiązaniu grupy, wiemy ile Chester dla nich znaczył, był ich przyjacielem, to on swoim głosem ciągnął każdą piosenkę.
Z głębokim żalem i smutkiem dzień dzisiejszy zapisujemy w pamięci.
Na pewno Chestera nie zapomnimy, bo należy o nim pamiętać.
Kolejne kilka postów będą poświęcone Jego pamięci.
- Alice
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz