Kiedy wczoraj wieczorem media obiegła informacja o śmierci Chestera Benningtona, wokalisty Linkin Park, wszyscy myśleli, że to tylko ponury żart. Niestety szybko okazało się, że piosenkarz powiesił się w swoim domu, a świat muzyki stracił niezwykle utalentowanego artystę.
O śmierci muzyka jako pierwszy poinformował portal TMZ. Według źródeł serwisu Chester powiesił się w swojej rezydencji w Palos Verdes niedaleko Los Angeles. Jego ciało zostało odkryte w czwartek tuż przed 9 rano.
Niestety wokalista od lat zmagał się z licznymi uzależnieniami oraz depresją. Chester podobno bardzo przeżył śmierć swojego przyjaciela, Chrisa Cornella, który niedawno również popełnił samobójstwo. Zaledwie kilkadziesiąt minut po smutnej informacji, w mediach społecznościowych artyści zaczęli wspominać lidera Linkin Park.
Pharell Wiliams napisał między innymi, że Chester miał ogromny wpływ na całe pokolenie.
Mike Shinoda, przyjaciel Benningtona z Linkin Park ma złamane serce.
"Wyrozumiały, uprzejmy i pokorny. Rzadkość w świecie Rock & Rolla. Jestem głęboko zasmucony..." - napisał Lars Urlich, perkusista zespołu Metallica.
Chestera wspomina również Jimmy Kimmel. Amerykański komik napisał o nim: "Chester był jedną z najsympatyczniejszych osób, jakie gościłem w swoim programie(...)".
Pamięć artysty uczcił również zespół Cypres Hill oraz wielu innych artystów.
Tekst oryginalny i komentarze do niego>>> KLIK
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz