Jared Leto jest człowiekiem wszechstronnie uzdolnionym. Posiada nie tylko imponujące CV, w którym widnieją profesje: aktor, reżyser, kompozytor piosenek i wokalista/gitarzysta zespołu 30 Seconds To Mars, a także obiekt westchnień płci pięknej. Dzięki trzem albumom w karierze zespołu jest on obecnie prawdziwym bogiem rocka.
Wciąż są jednak ludzie, którzy spisują Jareda na straty jako fałszywego i kiepskiego naśladowcę: aktora grającego rolę gwiazdy rockowej (nie myślcie,że Ian Watkins, frontman Lost Prophets zaczął ten temat), ale przez ostanie trzy lata zespół wciąż działał, odnosząc coraz większe sukcesy na tym polu. Do tego posiada imponująca listę wybitnych osiągnięć. 30 Seconds To Mars zapisali na swoim koncie ponad trzy milionową sprzedaż płyt na całym świecie, przetrwali ciężką batalię prawną ze swoją wytwórnią płytową "Virgin", a w grudniu pojawili się ze swoim najlepszym jak dotąd albumem,”This Is War”. Niedawno wyprzedali trasę po brytyjskich arenach, a także zdobyli do chwili obecnej trzy nagrody Kerrang! (w tym dla najlepszego międzynarodowego zespołu w 2008r.)
Rzeczywiście, grupa 30 Seconds To Mars znajduje się teraz miliony kilometrów od tego zespołu, który dał debiutancki, jeżeli chodzi o Wielką Brytanię występ - "katastrofę" przed zaledwie 40 osobami. Miało to miejsce 24 czerwca 2002 r., w londyńskim Camden Barfly. I nie jest to przypadek.
Jestem niezmordowany w dążeniu do celu, przyznał 38-latek i z pewnością nie można mu zarzucić posiadania czegokolwiek poza wielkimi ambicjami i żelazną determinacją w osiąganiu celu. Obejrzyjcie tylko mini-film, teledysk do „From Yesterday” - nakręcony w Chinach z udziałem 1000 żołnierzy i wyreżyserowany przez samego Jareda albo przypomnijcie sobie 2000 okładek albumu (przedstawiających twarze fanów), które on i członkowie jego zespołu przygotowali jako szatę graficzną swojej trzeciej produkcji. Pomyślcie o zakonie mnichów tybetańskich,którzy przylecieli do Los Angeles, żeby nagrać błogosławieństwo na wspomniany album albo o 60 tysiącach głosów fanów zebranych na "elektronicznym szczycie" by stanowiły chór na płycie. Gdyby Jaredowi Leto przypiąć łatkę to z pewnością pasowałaby taka ”czynienie niemożliwego możliwym”.
Jednakże tym czym naprawdę się wyróżnia są relacje jakie nawiązał z fanami zespołu lub Echelonem, ponieważ pod taką nazwą są znani. To najważniejsze relacje jakie posiadamy, mówi i nie ma na tej liście gwiazdy, której udało się okiełznać swoją światową grupę fanów i uczynić swoich gorących zwolenników częścią własnego zespołu, tak jak zrobił to Jared. To jest coś naprawdę wyjątkowego. Aprobata nie jest konieczna. Miło kiedy ją zyskasz,ale nie powstrzyma nas ona przed byciem tym kim jesteśmy, zauważył Jared w wywiadzie dla K! w 2007 r. Jeśli słuchałbym aprobaty, to nigdy nie spędziłbym ani jednego dnia na scenie.
Co za podróż odbywa on od tego czasu.
Punkt kulminacyjny: Lutowa trasa 30 Seconds To Mars po brytyjskich arenach, włącznie z wyprzedanym koncertem na Wembley w Londynie. To wystarczy, żeby zamknąć usta każdemu kto przygaduje, że Jared jest tylko aktorem bawiącym się w bycie gwiazda rocka. A fakt,że koncerty były oszałamiająco olśniewające? Nienawistnicy, czas obrać nową linię ataku albo wziąć blok i długopis i zacząć robić jakieś pieprzone notatki.
Najwspanialszy moment:The Kill (A Beautiful Lie,2005)
Mówi Jared!
Gratulujemy zostania ikoną, gwiazdą rocka XXI wieku, sir.
No cóż, dziękuję za uwzględnienie mnie. Dajcie mi chwilę na oswojenie się z tą informacją, ponieważ to ogromny zaszczyt. Powszechnie wiadomo, że jesteśmy tutaj tylko dzięki naszej rodzinie fanów z całego świata oraz dzięki ich pasji i oddaniu. Nasi fani są prawdopodobnie tymi,którzy zmusili Kerrang!, żeby nas zauważył. I to z powodu tych ludzi pojawiających się na koncertach w Walii, Nottingham, Manchesterze, Brixton, itd., możemy to robić. Zawsze podczas tej podróży starałem się dzielić z fanami i brać ich pod uwagę na tyle na ile to tylko możliwe. Dzięki poczuciu wsparcia i inspiracji od ludzi z całego świata,którzy jakoś się razem związali,jestem tak dobry,jak tylko mogę być.
Czy czujesz, że odniosłeś sukces?
Zawsze zostaje coś niedokończonego i zawsze jest wystarczająco dużo niepowodzeń, a ludzie czytający to, którzy są w zespole i próbują wykombinować co zrobią ze swoim życiem, mogą być pewni, że nieważne jak wielki sukces odniesiesz to twoje niepowodzenia są prawdopodobnie najważniejszą częścią sukcesu. Nie ma znaczenia czy jesteś w wieku szkolnym i właśnie wczoraj kupiłeś swoją pierwsza gitarę, czy też jesteś mną, i tak będziesz wygrywać i będziesz przegrywać. Najważniejszą rzeczą jest to, żeby podążać za swoimi marzeniami i odwalać tę robotę. Nie pozwolić, aby strach lub wątpliwości powstrzymały cię przed podjęciem działania.
*** KERRANG MAGAZINE***
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz