wtorek, 30 kwietnia 2013

2010/02/06 Jared Leto dla MTV News o incydencie


By James Montgomery (@positivnegativ)  

To było dość surrealistyczne, powiedział lider 30 STM. 

W czwartek ( 4. lutego), Jared Leto postanowił zorganizować spontaniczne, wcześniej nieplanowane spotkanie fanów zespołu 30 Seconds to Mars w The Hive, galerii/wspólnej przestrzeni, w której on i członkowie jego zespołu pracują przy Melrose Avenue w Los Angeles. Początkowy plan spotkania zakładał  rzut okiem na "Artifakt", film dokumentalny, nad którym zespół pracował od ponad roku.  
Fani dopisali i zjawili się bardzo licznie  — poza drzwiami do budynku The Hive było ich tak wielu, że chłopcy zdecydowali się zorganizować dwa albo nawet trzy pokazy — wszystko przebiegało zgodnie z planem. Leto stał na małej scenie, w tylnej przestrzeni, dziękując zgromadzonemu tłumowi, po pierwsze za hojność, jaką fani okazali podczas aukcji, którą zespół zorganizował na rzecz poszkodowanych na Haiti. Nagle rozległo się głośne walenie do drzwi The Hive. Wszedł mężczyzna, ubrany w bluzę z kapturem, palący papierosa i trzymający w rękach dużą paczkę. Zawołał do Leto, następnie wskoczył na scenę, rzucił paczkę na podłogę i zaczął swoje wystąpienie. 
Ujęcia z incydentu są już dostępne w Internecie, ale w piątek Leto pierwszy rozmawiał z MTV News o autentycznie przerażającym ciągu zdarzeń, które miały miejsce.  
Usłyszeliśmy naprawdę głośne pukanie do drzwi, a ja zażartowałem, 'Otwórzcie', tłumaczy. Wszedł mężczyzna z ogromną paczką w rękach, i każdy, włącznie ze mną, pomyśleliśmy, że to żart.  
Pomyślałem, że to jeden z fanów, który być może przyniósł prezent lub coś w tym stylu, ale z każdym jego krokiem, gdy się zbliżał, można było zobaczyć, że ma w sobie inny rodzaj energii. Kilkoro ludzi z tłumu próbowało go zatrzymać, ale nikt nie wiedział, jakie są prawdziwe jego intencje. Leto kontynuuje. Rzucił przed siebie wielką paczkę, było wtedy oczywiste, że trochę ważyła. Zwrócił się do mnie po imieniu, powiedział, że to wiadomość dla mnie, następnie zaczął czytać coś ze swojego notatnika. Zachowywał się bardzo niespójnie, jakby miał urojenia.  
Leto próbował go uspokoić, ale gdy nie przyniosło to żadnego efektu, złapał go za ramię i zaprowadził do tylnych drzwi budynku. Powiedział, że próbował rozmawiać z mężczyzną, aby go uspokoić ale szybko zdał sobie sprawę, że  mężczyzna nie jest w dobrym miejscy i oczywiście przeszkadza.  
Gdy próbowałem z nim rozmawiać, stawał się coraz bardziej agresywny. Widziałem, że nie czuł się dobrze, wtedy zaczął ponownie czytać z notatnika, mówiąc, że ma dla mnie wiadomość, powiedział Leto. I w takich okolicznościach, chcesz chronić fanów i przyjaciół, dlatego byłem trochę zaniepokojony. Wszyscy byliśmy niezwykle ostrożni. Próbował nieustannie wepchnąć się z powrotem do budynku, ale go powstrzymaliśmy. To było dość surrealistyczne, ale jednocześnie odczuwałem w stosunku do niego pewien rodzaj empatii.  
W międzyczasie, ktoś z osób przebywających w środku The Hive wziął paczkę i wyrzucił ją na zewnątrz. Nikt nie wiedział, co było w środku, ale sytuacja wydawała się opanowana —dopóki nie padły słowa, że mężczyzna powrócił, zatrzymał się samochodem przy budynku, z głośną muzyką wydobywającą się z auta. Zaparkował na środku Melrose. Wtedy ludzie się przestraszyli. W końcu ktoś zadzwonił po brygadę antyterrorystyczną i saperów. 
Wyświetliliśmy pokaz i 20 minut później rozległo się kolejne pukanie do drzwi, to byli saperzy, powiedzieli, że muszą oczyścić teren. Ewakuowanych zostało pięć budynków przy Melrose ulice zostały zablokowane, nie pozwalali nikomu wejść, ani też nikogo nie wypuszczali. Nagle na ulicy pojawił się ten mężczyzna, szedł w moim kierunku. Powiedziałem policji: 'To on'. 
Policja powaliła mężczyznę na ziemię i zapytała, co było wewnątrz paczki. Według Leto, mężczyzna odpowiedział, że pewne urządzenia... i może coś wybuchowego. I wtedy do wywąchania bomby sprowadzono psy tropiące.  
Mężczyzna został zatrzymany — policja nie ujawniła jego nazwiska — a dochodzenie w tej sprawie jest w toku. Okazało się, że zawartością paczki był blender i słodycze (według jednych doniesień) albo trochę pieniędzy (według drugich). 
Pomimo tego incydentu, który Leto określił mianem zdecydowanie surrealistycznego, w piątkowy wieczór chciał dokończyć pokaz, dla tych fanów, którzy nie mogli go zobaczyć. I chciał również wyjaśnić jedną rzecz, jaka miała miejsce podczas incydentu, gdy zażartował: To oficjalne, mamy najbardziej zwariowanych fanów na świecie. Nie miał tutaj na myśli mężczyzny z paczką, ale jednego z fanów, który pomimo całego zamieszania przykleił na jednym radiowozie naklejkę 30STM. 
Mamy wspaniałych fanów , a to co powiedziałem zostało wyjęte z kontekstu całego incydentu. Po tym, jak policja pozwoliła powrócić wszystkim na wcześniej ewakuowany obszar, pojawiły się media oraz kamery, wyjaśnił Leto. I w tym wszystkim, ktoś powiedział, że jeden z fanów przykleił naklejkę 30 Seconds To Mars na policyjny radiowóz, a ja zażartowałem, że z pewnością mamy najbardziej zwariowanych fanów na świecie. To była reakcja na naklejkę, a nie na tego mężczyznę. Miałem na myśli, że w całym tym zamieszaniu zamachem bombowym, ktoś miał czas by przykleić naklejkę.  

ŹRÓDŁO: MTV NEWS
TŁUMACZENIE: MARY

niedziela, 28 kwietnia 2013

2010/02/05 Jared Leto twarzą w twarz z zagrożeniem

Powrót do przeszłości: 
Jared Leto i jego zespół stanęli twarzą w twarz z zagrożeniem wybuchu, bowiem w tłumie pojawił się tajemniczy człowiek z równie tajemniczym pudelkiem. 
Fani zespołu oglądali występ grupy na West Hollywood, gdy w drzwiach pojawił się dziwnie wyglądający mężczyzna, trzymający w rękach sporych rozmiarów paczkę. Świadkowie twierdzą, że mówił do Jareda po imieniu i wspomniał coś o posiadaniu materiałów wybuchowych. Członkowie zespołu i ochrona postanowili zająć czas mężczyźnie rozmową, do czasu przyjazdu policji. Specjalne służby zajęły się również zaparkowanym na środku ulicy samochodem podejrzanego oraz sprawdzeniu go, czy nie znajdują się w nim niebezpieczne materiały. Jak się później okazało, samochód był 'czysty', a tajemnicza paczka zawierała w sobie słodycze i blender. Mężczyzna znalazł się w areszcie, a policja poinformowała wszystkich zainteresowanych, że zatrzymany jest niezrównoważony psychicznie.

Informacja została aktualizowana:
Jared zwrócił się do tłumu czkającego na zewnątrz pomieszczenia, po tym, jak wszyscy zostali ewakuowani, opowiadając fanom, co usłyszał od mężczyzny. Wyraźnie zaznaczył, iż mężczyzna użył słów: niektóre materiały wybuchowe. Jared dodał również: To oficjalne, mamy najbardziej szalonych fanów na świecie!
Impreza została przełożona na późniejszą godzinę.


***ŹRÓDŁO: TMZ.COM
***TŁUMACZENIE: MARY

piątek, 19 kwietnia 2013

Teledysk do "Up In The Air"

Ważne wydarzenie: Jaredowe  "SOON" nastąpiło już dzisiaj! Rezultatem jest długo wyczekiwany TELEDYSK do "UP IN THE AIR" - pierwszego singla z płyty "LOVE LUST FAITH + DREAMS", którego premiera już w maju!!! Wideoklip, jak na 30 SECONDS TO MARS przystało liczy sobie prawie 9 minut! Cóż, poza tym nic dodać, nic ująć, pozostaje tylko podziwiać dzieło, które znajdziecie poniżej :)


wtorek, 16 kwietnia 2013

2010/02/03 Jared Leto robi to dla fanów

Lider zespołu 30 Seconds To Mars mówi o nowym albumie oraz zaangażowaniu w niego fanów

Rozmawialiśmy z Jaredem Leto o nowym albumie 30 Seconds to Mars i jego ewidentnie intensywnej miłości do fanów zespołu, a także odczuwanej potrzebie interakcji z nimi na wiele różnych sposobów. A wszystko znajdziecie poniżej.

Reakcja była ogromna, powiedział, gdy zapytaliśmy go o to, jak fani zareagowali na album. Reakcja była niezwykła, niepodobna do niczego co wcześniej doświadczyliśmy. Pracowaliśmy nad tą płytą, ja pisałem do niej teksty kilka lat, może nawet trzy i w studio przez dwa lata. Nie wydaliśmy płyty od czterech lat. Gdy czekasz tyle czasu i spędzasz go tak dużo na robieniu czegoś, to oczywiste, że... ci zależy, realizujesz projekt aż do jego wydania. Daje ci to ulgę. I zarazem ekscytację, że mogłeś go stworzyć i wydać.


Ale nie chodzi tylko o ich uszczęśliwianie, powiedział Leto. 30 Seconds To Mars tkwi w tym wszystkim dla fanów. Jeśli znajdujemy się na scenie, przynajmniej dla nas, naprawdę chodzi o to, co możemy dać widowni i co możemy dzielić z tymi wszystkimi ludźmi. Tak naprawdę nigdy nie zbieraliśmy bezwartościowych pochlebstw, ani niczego w tym stylu. Naprawdę chodzi o to, co możemy dać; gdy mówimy o show, o koncercie, mówimy o obszarach naszej pracy oraz o obszarach, do których nie udało się nam dotrzeć; o tym jakie możemy wprowadzić zmiany na lepsze, jak uzyskać lepszy koncert dla ludzi, którzy zaszczycili nas swoją obecnością. 

Kiedy znajdujesz się w tym miejscu, zawsze miłym uczuciem pozostaje oddanie. Nienawidzę brzmieć tak altruistycznie, ale myślę, że jest powszechnie wiadomo, że dawanie i służenie innym jest niezwykle ważną rzeczą do zrobienia, i którą można zastosować w odniesieniu do sztuki. 

Zespół również miał bardzo specyficzną drogę powrotu. Szukałem sposobu, aby zaangażować fanów z całego świata. Zawsze chcemy aby mieli oni bardzo aktywny udział, chciałem aby stali się częścią tej płyty. Dlatego szukałem sposobu aby to zrobić nawet z wykorzystaniem nowoczesnych technologii, powiedział Jared. W epoce cyfrowej są możliwości do użycia niektórych z technologii na dalsze doświadczenia i twórczy eksperyment. Zorganizowaliśmy imprezę o nazwie 'The Summit' w Los Angeles. Zaprosiliśmy tysiące ludzi, aby przyszli i stali się częścią albumu. Śpiewali i skandowali, tupali i klaskali, robili to tak dobrze, że wykorzystaliśmy materiał aż z ośmiu różnych krajów.  


Dostałem wiadomość na Twittrze od kogoś z Iranu, kto nie mógł uczestniczyć w globalnych spotkaniach [Summit]. Dzięki niemu wpadłem na pomysł aby uruchomić cyfrową wersję 'szczytu'. Ludzie mogliby siedzieć w domu z przyjaciółmi i w nim uczestniczyć... Jeśli słyszeliście 'Kings and Queens' albo widzieliście wideoklip do tej piosenki, wiecie, że całość brzmi jak jedna wielka banda ludzi, udzielająca się w piosence. W tym przedsięwzięciu naprawdę wzięło udział dziesiątki tysięcy osób z całego świata. 

Podczas naszej rozmowy padło pytanie: jakie są wasze odczucia po pojawieniu się na rynku nowego albumu? 
Myślę, że stajemy się więcej niż kimś, kim naprawdę jesteśmy, powiedział. Myślę, że ta płyta to przemiana. Wymagamy od siebie bardzo wiele; dajemy z siebie wszystko i staramy się, jak tylko możemy, i to jest najlepsze co możemy zrobić. To jest to! Wszyscy wiemy, że nie możemy zrobić niczego mniej; żądamy zatem wiele od siebie i innych.  
Eliminujemy wszelkie zasłony i przystanki. 

by Chris Carle and Phil Owen 

tłumaczenie: mary

Szukaj na tym blogu