wtorek, 13 października 2009

2009/10/13 Kręcenie teledysku 'Kings and Queens'

30 Seconds To Mars nagrywają epicki teledysk do piosenki "Kings and Queens". Zespół zaplanował wyruszyć z masywną przejażdżką rowerową po Los Angeles w przeciągu kilku nocy.

By James Montgomery


30 Seconds To Mars jest zespołem, do którego niezupełnie pasuje miano subtelnej kapeli rockowej. Ich album This Is War (który ma mieć swoją premierę 8 grudnia) zawiera piosenki napisane w Berlinie i nagrane na Hawajach (z udziałem Kanye'go Westa), gościnny śpiew fanów nagrany na tzw. 'globalnych szczytach', udział tybetańskich mnichów i kilku irańskich fanów z Twittera.

Więc nie powinno być zaskoczeniem, że wideo do pierwszego singla z nowego albumu, nazwanego "Kings and Queens", będzie wielkim wydarzeniem. Prawdą jest również to, że 30 STM przestali nazywać to wideoklipem, teraz dla nich to krótki film.

"Naszą zasadą jako zespołu, kiedy wykonujemy jakiś wideoklip - chociaż częściej myślimy o nich nie jako o teledyskach, a raczej krótkich filmach - to aby nabyć niezwykłe doświadczenie", wyjaśnia frontman Jared Leto. "W przeszłości odwiedziliśmy Chiny. Byliśmy też na Arktyce, więc tak naprawdę tworzenie tego teledysku może wydawać się łatwiejsze... ale również jest wyzwaniem. Na swój sposób jest równie ważne i wielkie".

Nie, "Kings and Queens" nie został nakręcony w Chinach (tak jak ich "From Yesterday"), albo na pokrywach lodowych bieguna (jak "A Beautiful Lie"), ale jest nie mniej trudnym przedsięwzięciem. Zdjęcia do wideoklipu trwały przez kilka nocy, w tle z najbardziej symbolicznymi obiektami Los Angeles. Na przykład w poniedziałkową noc ekipa odwiedziła molo Santa Monica i razem z grupą rowerzystów odbyły się zdjęcia do części nazwanej "Jazda", która jak wyjaśnił rzecznik zespołu jest tylko małą częścią krótkometrażowego filmu "Kings and Queens".

Tak, wiemy jesteśmy również trochę zdezorientowani. Nie wspominając o odrobinie przytłoczenia. Przecież już nie kręci się teledysków na taką skalę i w takim rodzaju. Ale 30 Seconds To Mars nie są dzisiejsi, jeżeli chodzi o biznes nagrywania teledysków, oni podążają swoją drogą.

"Robimy całonocne nagrania. Miałem wielki i durny pomysł by nagrywać w nocy", powiedział Leto. "Ale myślę, że to miasto jest bardzo piękne w nocy, mamy puste ulice i w pewnym sensie taki krajobraz jest urzekający, choć może też zapomniany... bardzo pogodny. To odzyskanie publicznej przestrzeni".

"To niesamowita przygoda, ale również trudna, ze względu na tak dużą liczbę ludzi, przemierzających ulice Los Angeles", kontynuuje. "Śródmieście, tunele, mosty, hollywoodzki bulwar, molo Santa Monica, skończymy na Mulholland, wznoszącym się nad miastem. Pomysł nocnego rajdu wziął się stąd, że kilku moich przyjaciół organizowało Masę Krytyczną, Crank Mob i People's Ride w L.A. Był to pewien rodzaj szczęśliwego dokonywania odkryć. Olśniło mnie, gdy ludzie zaczęli mówić mi o swoich doświadczeniach i o tym, że mógłbym coś takiego wnieść w swoje życie. Później mój przyjaciel kupił ostre koło, później kolejny. Pomyślałem, że świat jest naprawdę interesujący i mogłoby to stanowić piękne tło dla teledysku".




źródło: MTV News
tłumaczenie: mary

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szukaj na tym blogu