poniedziałek, 11 lipca 2005

Wywiad 2005 "Utalentowany Pan Leto"

"Utalentowany Pan Leto"

Ze smykałką do sztuki, nowym albumem, z jego hard rockowym zespołem, nic nie wydaje się stać na drodze Jareda Leto. Gdyby tylko ludzie mogli dostać sekret jego dobrego wygladu...
Dla Strut, Vicki Hogarth.


Piękni ludzie nie dostają dużo sympatii dlatego, że są piękni. Ale spróbuj choć na moment poczuć odrobinę współczucia dla Jareda Leto. Cofnijmy się do roku 1995, po pierwszym i jedynym sezonie serialu dla młodzieży Moje tak zwane życie (My So - Called Life), kiedy Jared miał najbardziej odpowiednią młodzieńczą urodę ze wszystkich innych, którzy byli brani pod uwagę do zagrania tej roli. Po wszystkim został Jordanem Catalano, chłopcem z plakatów dla każdej nastoletniej dziewczyny, które zarabiały jako opiekunki do dzieci, tylko dlatego żeby móc kupić magazyn BIG BOP. Mógł być oryginalnym Freddiem Prinze Jr., zarabiać na nastolatkach zdjęciami. Ale tak nie zrobił. Wybierał zasadniczo role stawiające przed nim wyzwanie, by nie wykorzystywać tylko jego wielkich jak tafla jeziora niebieskich oczu.
Wprawdzie to one zaważyły nad wyborem aktora do Podziemnego Kręgu i zagrania postaci Angel Face. Ale trzeba zauważyć, że Angel Face jest w filmie takim samym charakterem ale również z godną pozazdroszczenia obitą twarzą. Tak naprawdę, Jared wydaje się celowo wybierać role, w których jego postać zostaje w jakiś sposób okaleczona. W Azylu, jego twarz zostaje poparzona. W Requiem dla snu gra narkomana uzależnionego od heroiny, którego ramię zostaje zakażone i ostatecznie amputowane. Nie zapominajmy, że Christian Bale masakruje jego ciało siekierą w American Psycho. W Hollywood porównywany jest do Renee Zellweger co do przyrostu wagi. Wszystko po to, aby udowodnić, że ma więcej do zaoferowania niż swoją ładną twarz. I teraz właśnie próbuje kierować swoją karierą muzyczną w podobnym kierunku.

Tak więc obejdzie się bez mówienia, że Jared Leto naprawdę nienawidzi jeśli powiem, bez pytania, że jest najbardziej obrzydliwie perfekcyjną osobą, jaką kiedykolwiek spotkałam. I tak samo zostałby urażony gdyby ktoś powiedział, że ma oklepany wizerunek, bo chodzi z ogoloną głową, paraduje w starej parze jeansów i T-shirtem, on jest nawet więcej niż estetyczną osobą. Ani nie byłby zadowolony gdybym wspomniała o fakcie, że na kanapie w jego Toronto Hotel, gdzie przeprowadzam z nim wywiad o jego ostatniej płycie, o jego zespole 30stm, jestem przyprawiona o dreszczyk emocji, będąc pośrodku Leto ściśnięta jak kanapka - Jared z mojej prawej strony i jego brat Shannon z lewej. Dlatego nie będę.

Po Jaredzie spodziewałam się przywitać grupę lalusiów, którzy noszą chude dopasowane ubrania i grają coś w stylu rocka ale pomimo tego to jest nadal gorące. Za to członkowie zespołu - Matt, Tomo i brat Jareda Shannon - są niechlujni i fajni, ale  nie podążają za komercją.

"Są utalentowani i kreatywni, ale są również atrakcyjni. I to jest ważne dla mnie", powiedział Jared sarkasycznie. "Lubię, gdy otaczają mnie mężczyźni tacy jak Tomo i Matt. Jest w tym coś inspirującego. Oboje są moimi muzami".

Tak samo jak oni również ich muzyka nie jest przereklamowana. Ten gatunek muzyki określany jest jako: hard rock. Właściwie mocny hard rock. Szanse na usłyszenie którejkolwiek z ich piosenek w 40 top stacjach muzycznych są bardzo małe. To mówiąc jestem przekonana, że dziewczyny poszłyby zobaczyć Jareda nawet gdyby jodłował grając na bongach stopami.

"Zobaczysz show dzisiaj wieczorem, nie jest tak jak mówisz"  nalega Jared.
"Są na pewno ludzie, którzy będą interesować się mną początkowo. Każdy kto nie był zainteresowany muzyką, nie będzie potrafił odnaleźć przesłania w naszej muzyce, ponieważ nie wystarczy tylko dobrze wyglądać, trzeba się wsłuchać. To nie jest na pewno pokój pełen ludzi którzy są tam tylko po to by mnie zobaczyć. Wysłuchujesz piosenki i zaczynasz w nich uczestniczyć".

Ostatni album A Beautiful Lie, został zrobiony nie dla dziewczyn, które wieszają plakaty Jareda w środku szafy. Jared mówi prosto:
Jestem maszyną, już nie żyjącą, tylko pustą skorupą, pozostałą z moich marzeń. i Nie ratuj mnie, nie ratuj, bo wcale mi na tym nie zależy.
Usiadł przy mnie sącząc wodę, jak spokojny mistrz Zen. Mogę jedynie zastanawiać się jak udaje mu się wyzwolić w muzyce taką agresję i gniew, ale Jared nie uważa tego za gniewną muzykę. "A Beautiful Lie przedstawia ogólny temat zapisu" tłumaczy. Jest jakaś odrobina ciemności w tym, ale z drugiej strony album jest całkowicie optymistyczny, ponieważ sugeruje sens nadziei - tak, choćby nie wiem co. Kontynuujemy naszą wiarę, kroczymy wciąż do przodu, pomimo tego, że jeździmy w kółko w tych pieprzonych samochodach, które nas zabijają, mamy do czynienia z facetami, którzy palą i pieprzą od rzeczy psując nam mózgi, robią to bez jakiejkolwiek ostrożności. To jest również jedno z wyznań A Beautiful Lie.

W Pan Życia i Śmierci Jared Leto pojawił się razem z Nicolas'em Cagem i Ethan'em Hawke, oprócz tego ma pojawić się też drugi film Samotne serca. Fani Jareda z przyjemnością obejrzą oba widowiska i są uradowani, że zespół nie pochłonął go w zupełności i nie złapał na lasso z dala od dużego ekranu. Ale jego pragnienie muzyki jest jak złe uzależnienie od heroiny bohatera Requiem dla snu. Pomimo, że on i jego brat początkowo grali dla siebie, to są stworzeni do występów na żywo przed dużą publicznością, dlatego też zespół pnie się w górę. "Wychodzimy na scenę i dzielimy się z ludźmi" - mówi Jared "czujemy wtedy spełnienie, którego nie czuje się wcześniej, to coś takiego jak zatrzymanie tuż przed orgazmem - który jest fajny przez chwile, ale prędzej czy później pozwalasz się mu ponieść". I właśnie Leto jest tym, kto potrafi ponieść się emocjom we właściwym momencie.

Wahałam się, czy mam wybrać się na występ do Toronto's Mod Club, jest we mnie pewien sceptycyzm i nie do końca jeszcze wiem, czy 30 Seconds To Mars są wiarygodni w tym, co robią. Choć z drugiej strony byłam nieźle podekscytowana myślą, że mogę być publiką, z którą Jared będzie przeżywał przenośny sceniczny orgazm.
Zanim zespół pojawił się na scenie pomieszczenie zapełnia się fanami, chcącymi zająć jak najlepsze miejsca. Nie ma żadnych krzyczących nastolatek. Liczebnie faceci przeważają. Kilka pobożnych fanów 30 Seconds To Mars narysowało symbole zespołu na swoich ramionach markerami. A kiedy zespół pogrąży się w grze każdy skupia się na kołysaniu i wznoszeniu rąk w górę. Odstaję trochę od wszystkich w swojej różowej koszuli i mini spódniczce, ale kilkoma drinkami przełamałam lody, rozwiązuję swoje nastawienie i przyglądam się wokaliście trzymającemu namiętnie gitarę w rękach.
Jared nosząc biały garnitur, wygląda i brzmi jak prawdziwa gwiazda rocka. W śpiewaniu z publicznością - często krzyczeniu - wraz z Jaredem, czuję przyjemność i nic złego. Więc byłoby zupełnie niestosowne kończyć to przez ciągłe mówienie o fakcie, że Jared używa czarnej kredki do oczu, a liczne krople potu toczą się po jego czole, Jared Leto jest powiem chamsko: najwspanialszą gwiazdą rocka jaką kiedykolwiek spotkałam.

tłumaczenie: mary


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szukaj na tym blogu